Możesz myśleć sobie o Kuklińskim co chcesz. Każdy może mieć w tej sprawie swój pogląd, który wynika z jego wiedzy, rozumienia patriotyzmu, wychowania, poglądów politycznych i stosunku do historii związanej z poprzednim systemem ustrojowym i jego zmianą. Akurat Twój pogląd mnie nie dziwi, nie wyobrażam sobie by był inny, a jeśli nawet jest, to i tak przedstawisz właśnie taki punkt widzenia, ale nie będę tego dalej analizował, gdyż nie Ty jesteś przedmiotem wątku.
Dla zilustrowania poruszonej kwestii Kukliński kontra Jaruzelski – wstawiam ich wspólne zdjęcie.
Kukliński jest zdrajcą z punktu widzenia prawa PRL. Moim zdaniem nie jest jednak zdrajcą narodu. Czy jest bohaterem? Myślę że jest, chociaż nie wiem jakie są dokładnie kryteria oceny dla uznania z bohatera. Na pewno jest osobą zasługującą na uznanie i upamiętnienie jego czynów.
Jest takie pojęcie wallenrodyzmu. To szczególny rodzaj bohaterstwa, gdzie bohater dla osiągnięcia szczytnego celu podejmuje się współpracy z wrogiem i realizuje w ten sposób skrycie i podstępnie cele własnego narodu. Zwykle doznaje ze strony tegoż narodu upokorzenia, tylko czasem historia po wielu latach odkrywa sens jego czynu.
Są przykłady osób, które z racji oceny ich postępowania przez społeczeństwo, po zmianie sytuacji (koniec zaborów, wojny itp.) były przez rodaków poniżane i zmarły w nędzy, a po kilkudziesięciu, czy stu latach badania historyków wykazywały ich prawdziwą, pozytywną rolę, a nawet bohaterstwo w działaniu na rzecz niepodległości lub zachowania tożsamości narodowej.
W przypadku Kuklińskiego, doznaje on ze strony wielu osób upokorzenia zarówno za to, że przystąpił do komunistycznej wierchuszki wojskowej trzymającej naród w ryzach i za to, że ją zdradził przekazując jej tajemnice Amerykanom po to, by osłabić sowieckie kleszcze zaciskające się na Polakach i innych narodach państw satelickich ZSRR.
Bo przecież nie po to, by oddać nas pod amerykańską okupację, pod którą doznalibyśmy wszelkich okrucieństw imperializmu