Ratusz ogłosił przetarg na adaptację wnętrza zabytkowej barki, zakupionej przez miasto. "Lemara" - wyjątkowe muzeum na wodzie - cumować będzie w pobliżu bydgoskich spichrzy
Barka pochodzi z 1937 r. i obecnie znajduje się w stoczni w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie trwa jej kapitalny remont. - Kupiliśmy ją w cenie złomu. Była w fatalnym stanie - opowiada Jan Jaworski, kierownik referatu w wydziale inżyniera miasta i nadzoru inwestycyjnego. - Wykonawca wykonał już część prac, więc teraz ogłosiliśmy przetarg na roboty wykończeniowe - dodaje.
Przy rekonstruowaniu wnętrza pomagać będzie Franciszek Manikowski. Jego stryj był pierwszym właścicielem barki. - Mam wiele zdjęć, które będą pomocne - opowiada. - Na rodzinę też mogę liczyć. Wspólnie postaramy się odtworzyć dawny wygląd "Lemary".
Skąd wzięła się ta nazwa? - To zbitka imion Leon i Maria - rodziców pierwszego właściciela barki Adolfa Schmidta - opowiada Manikowski. - Wykonanie barki zlecił w 1937 r. bydgoskiej stoczni Lloyda. Wtedy to była jedna z najbardziej nowoczesnych barek towarowych. Solidnie wykonana, stalowa i kryta. Przewoziła m.in. zboże i cukier. Pływała po Wiśle, Brdzie, Noteci i Odrze.
Jako jednostka towarowa "Lemara" służyła do połowy lat 70., potem została przystosowana jako hotel i biuro na wodzie. Do 2006 r. cumowała w Szczecinie jako biuro ekspozytury Żeglugi Bydgoskiej.
Jak będzie wyglądała "Lemara" po zakończeniu prac wykończeniowych? Wiadomo, że w miejscu dawnych ładowni mieścić się będą m.in. sala konferencyjna oraz wystawowa. W tej drugiej oglądać będzie można historyczne pamiątki i dokumenty, swoje zbiory udostępnią tu też ludzie od lat związani z żeglugą.
Na barce nie zabraknie elementów zrekonstruowanych dokładnie na wzór przedwojennego wyposażenia. Manikowski pokazuje fotografię małej dziewczynki, pozującej do zdjęcia na drewnianej ławeczce na rufie przed sterówką. - To dwuletnia Eugenia Schmidt, jedna z dwóch córek pierwszego właściciela - opowiada. - Mam jeszcze niektóre elementy tej ławki. Drewno spróchniało, ale stalowe fragmenty pozostały. Ławka wróci na barkę, podobnie jak oryginalny dzwon okrętowy oraz mosiężne bulaje, czyli okrągłe okna, montowane na statkach. Na razie wszystko przechowuję w domu.
Pomieszczenia bosmańskie, miejsca przeznaczone dla załogi oraz mały warsztat będą wyglądały dokładnie tak, jak w czasach świetności barki. Zabytkowe elementy połączy jednak nowoczesna aranżacja. Przez przeszklone fragmenty ścian zobaczymy burtę, a dzięki szybie w podłodze to, co zwykle niedostępne. - Jeśli wszystko się uda, zwiedzający obejrzą węzy tworzące konstrukcję barki, umieszczone między podłogą a jej dnem - tłumaczy Manikowski.
Ważnym miejscem dla bydgoskiej kultury ma być górny, słoneczny pokład. Trwa już budowa sceny, staną tu też stoliki i krzesła.
Cały tekst:
http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1, ... z2XRPsOGUV