Postanowiłem zaliczyć Trasę Uniwersytecką do kategorii „Bydgoskiej nonsensopedii”.
Oczywiście
trasa jest użyteczna dla miasta i uwzględniając plany jej rozbudowy, będzie miała perspektywy rozwojowe. Będzie o czym pisać i można będzie dyskutować przez wiele lat o potrzebie dalszej rozbudowy i o budowie i o otwarciu kolejnych kawałków i zdjęcia ze wstęgą i nożyczkami będą.
Chodzi tu jednak o sposób urzędniczy i „polityczny” sposób myślenia przy jej planowaniu i budowie, który zaważył na tym, że np. nie ma tam chodników, ścieżki rowerowej i ma ona na razie bardzo ograniczoną funkcję komunikacyjną, a przynajmniej wysoki wskaźnik kosztów do uzyskanych efektów. Będzie się to zmieniało przez wiele lat powstawiania kolejnych etapów trasy, ale pewnych zaszłości nie da się już naprawić.
A mogło być zupełnie inaczej.
Otóż
trasa ta została zaprojektowana już na początku jako rozwiązanie kompletne pod względem funkcjonalnym. Miała oczywiście chodniki. Już na początku zawierała brakujący odcinek wylotowy do Al. Jana Pawła II. Miała komplet bezkolizyjnych węzłów komunikacyjnych łączących ją z ważnymi ulicami miasta, które się z nią krzyżowały. Wśród tych węzłów znajdował się właśnie nowoczesny węzeł wylotowy z miasta w kierunku południowym, dokąd
trasa obecnie w ogóle nie dociera. Był także piękny węzeł z ulicą Toruńską, który nie został zatwierdzony i wykonany. Toruńska została w dole i nawet nie można na nią spojrzeć z góry, bo nie ma chodników. Kolejnym węzłem był węzeł z ulicą Wojska Polskiego. Było to piękne rozwiązanie w ramach którego
trasa, zamiast wspinać się na wzgórze do poziomu tej ulicy, była wkopana we Wzgórze Wolności i przechodziła pod tą ulicą, oczywiście łącząc się z nią bezkolizyjnie we wszystkich opcjach wjazdu i wyjazdu.
Po kolei okrajano projekt z wymienionych elementów ze względów kosztowych, nie rezygnując jednak z funkcji pomnika chwały i funkcji kiełbasy (tej do przyciągania głosów).
A wystarczyło poczytać lub popytać by dowiedzieć się ze Brda to nie Bosfor
http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Bosfor_B18-38.jpg i że mosty wantowe buduje się gdy rozpiętości przęseł są kilkusetmetrowe lub gdy pod spodem mają przepływać statki pełnomorskie.
Koszt budowy trasy wyniósł 206,6 mln zł, w tym obiekty mostowe 151 mln zł. Wystarczyła prosta decyzja o zmianie proporcji między tymi pozycjami kosztowymi. A teraz są pylony na pocztówki, wstyd na cały kraj i wysokie miejsca w rankingach na największe inwestycyjne pomyłki lub takich jak „Makabryła Roku”.