No to by zachęcić jeszcze innych forumowiczów do opowieści o spotkanych pasjonatach, może watro by zmienić tytuł na "Kolekcjonerzy i pasjonaci", lub jakoś tak podobnie.
Wojtek, (tak będę o nim pisał) jest przykładem, jak czasami jedno wydarzenie, głównie w młodym życiu, może wpłynąć na wybór drogi życiowej. W jego przypadku to był film. Pamiętam, że wtedy chyba poszliśmy do kina z całą klasą. Chyba było to obowiązkowe. Na ekrany wszedł wtedy Hubal. Wojtek wspomina: "Po obejrzeniu filmu HUBAL wiedziałem co chciałbym robić w życiu..." Pierwsze szlify jeździeckie zdobywał w Myślęcinskim klubie jeździeckim.
Swoją pasję i marzenia mógł dopiero zacząć rozwijać od ok. 90-tego roku. Zamieszkał w
małej wsi na północy, na przedwojennej granicy państwa. Ma kilka koni. Uczy jazdy konnej w stylu klasycznym i po ułańsku...
A przypomniało mi się o nim, patrząc na zdjęcia wstawione przez AERO. U Wojtka, w jednej izbie, jest mnóstwo 'ułańskich pamiątek'. Szable, siodła i inne podobne przedmioty. Niestety, będąc u niego, nie pomyślałem o porobieniu zdjęć, choć jedno wspólne, ze szabelkami sobie zrobiliśmy.
Co rok on i jego konie biorą udział w bitwie pod Krojantami. I w podobnych inscenizacjach i uroczystościach, głównie w rejonie Chojnic.
Właściwie swoje życie poświęcił koniom, rezygnując z 'wygód miasta'. O koniach mógł by
mówić i mówić... Chciałem o tym napisać, bo jestem pełen podziwu jego oddaniu swojej pasji.
Właściwie wstawię jedno z jego zdjęć. Może niektórzy z Was byli pod Krojantami i go widzieli...