Hrab pisze:
Może ta przenośnia zawarta w tym opowiadaniu jest nieco trudna... (...)
Jest zrozumiała.
Hrab pisze:
(...)
Tymczasem ci, którzy przegrali wojny, a ich idee panowania i ekspansji legły w gruzach kosztem zniszczenia, nędzy i śmierci milionów, którym wybaczono, spędzają wakacje dalekich krajach dwa razy w roku, a emerytury w apartamentach i domach w południowych krajach.
W tamtym wątku napisałem:
BYDZIAK 1958 pisze:
(...) Z perspektywy czasu, potrafię zrozumieć wielki żal mojej matki do Niemców. Niemal na jej oczach rozstrzelany był jej ojciec... Wpajała mi nienawiść do tego narodu. I dla mnie to było normalne. Oni byli zawsze tymi 'złymi'. Zresztą filmy 'wojenne' mi to potwierdzały...
W tamtym ( w latach młodzieńczych) moim otoczeniu nienawidzenie Niemców było czymś naturalnym i powszechnym. Zresztą i teraz spora część osób z mego otoczenia nie zmieniła tej logiki. U mnie to się jednak zmieniło. Choć z drugiej strony, gdyby dziadka nie zabili, moja matka (sierota, jej mama umarła wcześniej) mogła by mieć 'lepszy start' w dorosłe życie... A i ja, być może potem też... Więc wszystko przez Nich! Ale czy to oznacza, że mam nienawidzić Niemca, rówieśnika? Nawet jeśli to jego dziadek zastrzelił mojego? Przecież on nie miał na to wpływu.
I tak od dłuższego czasu podchodzę do tego narodu. Współczesnego narodu.
Hrab pisze:
Tymczasem ci, którzy przegrali wojny, a ich idee panowania i ekspansji legły w gruzach kosztem zniszczenia, nędzy i śmierci milionów, którym wybaczono, spędzają wakacje dalekich krajach dwa razy w roku, a emerytury w apartamentach i domach w południowych krajach.
Ci, którzy przegrali wojny, na ogół już nie żyją. Ale nie ukrywam, że inne zwykłe uczucia, typu zazdrość, nie są mi obce. Widząc tych 'szczęśliwych Niemców', zazdroszczę... Choćby ich 'kapitalizmu z ludzka twarzą', w którym nie ma tyle niesprawiedliwości, co w obecnym naszym...
Hrab pisze:
Ten sąsiad z piwnicy to człowiek żyjący w tym kraju, czasem nazywany europejczykiem, który umiał wybaczyć. Godzi się też ze „sprawiedliwością” będącą ubocznym skutkiem tego wybaczenia.
Przestałem nienawidzić (czyli w jakimś sensie wybaczyłem) tym co nie żyją, co sprowadzili ogrom cierpienia na naszych przodków. Ale będąc nawet 'piwnicznym europejczykiem', widzę kto mnie uciska i wyzyskuje. To niestety nasi rodacy, dochrapawszy się lepszych stołków. Stając się kierownikami, prezesami, czy posłami, przechodzą dziwną metamorfozę. Teraz chcą nam zafundować pracę do śmierci! I chcieliby, abyśmy jeszcze tego nosa z 'piwnicy' nie wystawiali...