
widoczne postrzały były takie:

patrząc od drugiej strony widać, że były na wylot
teraz to one są ładnie "załatane"
-- środa, 23 cze 2010, 21:43 --
No to lecimy od początku:
Z domu wyruszałem poddenerwowany, czy czasem ktoś nie przyjechał za wcześnie i teraz czeka sam myśląc, że impreza odwołana. Na szczęście byłem na miejscu pierwszej zbiórki przed czasem i czekała już jedna osoba z którą od razu się przywitałem. Do ustalonej godziny wyjazdu zdążyło pojawić się kilka osób. Po rozdaniu niespodzianek ruszyliśmy spokojnym tempem. Na miejscu drugiej zbórki byliśmy dużo przed czasem odjazdu. Spokojnie sobie poczekaliśmy przed kościołem w którym zaczynała się msza. Nasze oczekiwanie zostało uwiecznione przez 'ZAZU'. Przez czas oczekiwania uwagę wszystkich skierowałem na wieżę kościoła, która była mocno ostrzelana w czasach wojny. Po chwili dołączyły do nas kolejne osoby dosłownie w ostatniej minucie i ruszyliśmy dalej. Teraz jechaliśmy w stronę Osowej Góry. Po drodze przejeżdżaliśmy przez tereny "Bydgoskiej Muny" (szczegóły dotyczących tych terenów są na forum). Natknęliśmy się na rozkopany kawałek ziemi, na którym ktoś "grasował" z wykrywaczem metali. Niestety robił to w sposób nie przemyślany i prostacki. Rozkopane dołki pozostawił "otwarte", a to przecież jeden ruch nogą czy ręką i dołek jest zasypany, no ale widocznie ktoś był taki leń i krótkowidz, że pozostawił okolicę w nieciekawym stanie. W jednym miejscu znaleźliśmy usypaną stertę bodajrze łusek. tak sobie wspólnie mysleliśmy, że to może nadwyżka złomu wyciągniętego z pobliskiej ziemi. To co nie było cenne albo było tego już za dużo ktoś pozostawił na ziemi. Na tych terenach zobaczyliśmy jeszcze tylko przeciwpożarowy zbiornik na wodę i swoje kierownice skierowaliśmy na ulicę Rekinową.
Na trzecim i ostatnim punkcie zbiórki czekali na nas następni zainteresowani przejechaniem się i zobaczeniem odcinka Przedmościa Bydgoskiego. Po zrobieniu małych zakupów i pozostawieniu najcięższych bagaży u koleżanki 'LIDKI' ruszyliśmy na trasę I Rajdu Rowerowego Przedmościem Bydgoskim.
Na pierwszym przystanku przy ostanim bunkrze, bo jak wiecie (lub nie) jakoś tak się złożyło, że wygodniej jest całość zwiedzać od końca. Stojąc i oglądając bunkier i okolicę można było posłuchać co mam do powiedzenia na temat lini obronnej odcinek Zielonczyn - Kruszyn - Osówiec. Wydaje mi się, że nawet mnie trochę osób słuchało

W podobny sposób mijały kolejne przystanki i odpoczynki. Co do samych towarzyszy podróży to byłem mile zaskoczony ile co niektórzy mają siły, a tak niepozornie wyglądają

. Było kilka odcinków bardzo zabawnych, a były też takie po których odechciewało się wszystkiego i trzeba było zsiąść z roweru i kawałek poprowadzić. Momentami tak się fajnie jechało, że kilka osób musiało zawracać, bo mineli tuż obok bunkier, który mielismy w planie zobaczyć i przy nim odpocząć. Należ wpomnieć o świetnej pogodzie, która była naszą obawą, bo zapowiadano niezbyt dobre warunki ale na szczęście mieliśmy świetną pogodę przez cała drogę.
Po doglądnięciu wszystkich bunkrów wybraliśmy się do Zielonczyna. Nasze umysły zostały opętane smakiem dobrze opieczonej kiełbaski, więc siły do pedałowaia przychodziły same! Na miejscu przywitała nas gromadka osób, które przygotowały dla nas ognisko. Pojedliśmy, pogadaliśmy, odpoczeliśmy i czas wracać do domu, bo czas spędzony miło ucieka dwa razy szybkciej.
W drodze powrotnej także mieliśmy przystanki, juz nie takie duże i częste. Musieliśmy wpierw dojechać do Kruszyńca gdzie skręciliśmy w stronę lini kolejowej, później stromo w dół po "kocich łbach", a na końcu znak STOP :-O. Kawałek śmigaliśmy na skraju łąk tuż przy torach i tak aż do drogi, która doprowadziła nas nad brzeg Kanału Bydgoskiego tuż za miejscem gdzie jest skrzyżowanie z Kanałem Noteckim. Od tego momentu było spokojnie. Cały czas po prawej w odległości paru metrów woda, po lewej zabudowania i tak aż do samego Ronda Grunwaldzkiego. Po drodze pożegnaliśmykilka osób, które "odbiły" na Osową Górę albo na ulicę Kamienną.
Tak po krótce wyglądała nasza wyprawa. Tak sobie myślę, że chyba miałbym ochotę powtórzyć raki rajd, a jak sama jego nazwa, zwłaszcza pierwszy człon: "I Rajd Rowerowy" mówi nam, że kolejne edycje to tylko kwestia czasu. Ja od siebie dodam, że będę starał się, by takie rajdy wyglądały coraz to atrakcyjniej i obszerniej. Jako Bydgoskie Stowarzyszenie Miłośników Zabytków BUNKIER postaramy się by tak było, w końcu to członkowie stowarzyszenia zorganizowali ten rajd i jest taki zamiar, by stał się on tradycją. Wspólnymi siłami damy radę! Bądźcie z nami!
Teraz zerknijcie na zdjęcia i powspominajcie mile spędzony czas.
1.

2. Pod wieżą tego kościoła oczekiwaliśmy na kilku "rowerowiczów"

3. Drugi punkt zbiórki na którym trafiliśmy na mszę świętą

4. Bylismy przyjrzeć się zasypanym przedwojennym schronom przeciwlotniczym, które znajdują się na "bydgoskiej munie"

5. Kiedy my zwiedzaliśmy - rowery grzecznie na nas czekały

6. Na terenach "bydgoskiej muny" znaleźliśmy liczne ślady "grzebania w ziemi". Ktoś bezmyślnie chodził z wykrywaczem i kopał co kawałek, pozostawiając rozkopane doły! Część "złomu" który znalazł pozostawił w jednym miejscu... Głupota ludzka nie zna granic.

7. Łuski

8.

9. Najwięcej rozkopanej ziemi było na pozostałości po rampie kolejowej

10. Ruszyliśmy dalej w stronę Osowej Góry

11. Spojrzenie za siebie, na torowisko w stronę południową. Tory za plecami biegną do "tajnej muny".

12. Przy okazji szkoda by było nie pokazać basenu przeciwpożarowego

13.

14. A to już okolice 14 i 15 bunkra na Przedmościu Bydgoskim

15. Jak widać wszyscy uśmiechnięci i pełni sił

16. Natarcie na jeden z bunkrów

17.

18. Na zdjęciu (nie)widoczny bardzo dobrze zamaskowany bunkier nr 13 i tu na pewno nie chodzi mi o tą "wieżę"


19. Odpoczynek...

20. Roślinność na bunkrze bacznie czuwa nad naszymi pojazdami


21. Krótka przerwa przy bunkrze nr 11 (obserwacyjnym)

22. Oczekiwanie na przeprawienie się przez okopy reszty grupy (bunkier nr 11)

23. Po obejrzeniu bunkra nr 10 ruszyliśmy dalej na dłuższą jazdę aż do kruszyna

24.

25. Zaraz przed przejazdem na szosę w Kruszynie (okolice bunkra nr 8)

26. Zwiedzanie skansenu w Kruszynie. Niektórzy byli tak zamyśleni o ognisku i kiełbaskach, że przejchali obok bunkra nawet go nie zauważając


27. Spacer po starym cmentarzu w Zielonczynie

28. Droga w Zielonczynie prowadząca do Leśniczówki

29.

Odpoczynek i ognisko na terenie Leśniczówki
30. Powrót w stronę Zielonczyna. Wszyscy wypoczęcie i najedzeni

31. Mała przerwa przy sklepie - ostatnie zakupy przed drogą powrotną do Bydgoszczy

32.

33.

34. Robi się gorąco


35. Chyba najgorszy odcinek. Trasa powrotna, pod górkę w okolicy skansenu w Kruszynie


36.

37. Wszyscy dzielnie dali radę!

38. A tu już zjazd z Kruszyna przez przejazd kolejowy w stronę kanału Bydgoskiego poprzez łąki (wzdłuż torów)

39.

40.

41.

42.

43. trasa łąkami wzdłuż torów

44.

45.

46. Okolice Kruszyńca. Przetarcie szlaku od torów w stronę Kanału Bydgoskiego

47. Oj było BARDZO piaszczyście... prawie jak wydmy w Łebie

48.

49. Widoczny most na Kanale Bydgoskim

50. Za nami zostawiliśmy kruszyniec - widoczne bardzo ładne zabudowania z 1925 roku

51.

52. Mała zamiana sprzętu :-/

53. Rozmowy na moście na Kanale Bydgoskim

54. Zapraszamy wszystkich na mosteczek

55. Oczywiście trzeba będzie zapłacić myto!

56. Może żabki zrobią pedicuire ?

57. Ponoć po tym da się swobonie iść... nie wiem, bo nie odważyłem się sprawdzić

58.

59. Ostatnie spojrzenie za siebie, na Kruszyniec

60. Śluza nr 6


61. Przy każdej ze śluz robiliśmy sobie małe przerwy

62.

63.

64.

65. Okolice Miedzynia i znany niektórym stojący na wodzie "Górnik"

66. Nie unikneliśmy przykrych sytuacji - mała ale bolesna i niebezpieczna wywrotka. Skończyło się na dosyć sporym zadrapaniu na kolanie

67.

68. Zjazd na ściężkę wzdłuż kanału, która doprowadziła nas aż do Ronda Grunwaldzkiego (ja swoje towarzyszenie z wodą skończyłem na Rondzie Fordońskim)

Zachęcam do wspólnego komentowania, a przede wszystkim pokazania swoich zdjęć!
I jeszcze raz dziekuję za mile spędzone chwile podczas "rajdu"!
ps. następny raz zabieramy kamerę!