Dodam parę słów i zdjęć od siebie.
Wraz z kolegą przybyliśmy na miejsce zbiórki o 9:00. Nikogo nie zastaliśmy. Było pusto, cicho i chłodno.
Nadjechał Marcin jako "kierownik" wycieczki. o 9:30 nie było nas wielu, może pięć osób. nadjechały kolejne dwie. Telefon zaczął dzwonić, a po odebraniu usłyszałem kolejnych uczestników pytających czy czekamy na nich. Pewnie, że czekamy i tak doczekaliśmy jedenastu osób. Bardzo fajna grupa. Część osób dobrze znana z innych wypraw. Polubili nasze rowerowe wyprawy i stawiają się na każdy wyjazd. Nie pozostało nic innego jak się przywitać i ruszyć w drogę.
Pierwszym punktem postojowym było miejsce gdzie kolejka (do cegielni fordońskiej) przejeżdżała pod ulicą Fordońską. Krótka informacja, krótki spacer w poszukiwaniu śladów i ruszamy.
Zaraz obok oglądnęliśmy stanowiska artylerii przeciwlotniczej (najprawdopodobniej).
Spokojnym tempem ruszyliśmy na Wyszogród. Tam czekali na nas członkowie Stowarzyszenia Bydgoski Wyszogród. Wysłuchaliśmy, przespacerowaliśmy się po dawnej fosie, przez miejsce gdzie była brama weszliśmy na centralną część grodziska. Dopiero na szczycie człowiek zdaje sobie sprawę z rozmiarów dawnego grodu. Wspólnie stwierdziliśmy, że jest to wspaniałe miejsce, z wspaniałą historią ale niestety potencjał nie jest wykorzystany. Może kiedyś się to zmieni, oby.
Następnym obiektem o którym porozmawialiśmy był Most fordoński im. Rudolfa Modrzejewskiego w Bydgoszczy. Nie wjechaliśmy od razu na niego. Stanęliśmy wcześniej, zaraz nad brzegiem Wisły, tak by mieć najlepszy widok. Obejrzeliśmy stare zdjęcia z budowy mostu i mapę. Po skonsumowaniu kilku kanapek i odprowadzeniu przyjaźnie nastawionego wielkiego czarnego psa, który biegał z dwumetrowym łańcuchem udaliśmy się w stronę mostu. Droga przez most minęła spokojnie. Po drugiej stronie na chwilę stanęliśmy by zobaczyć pozostałości po stanowiskach bojowych (dział). Zaraz kawałek wielki stary dąb przy zapomnianym cmentarzu i obraliśmy kierunek na Ostromecko.
Przed wjazdem do Ostromecka, zboczyliśmy lekko z kursu, by trafić na dworzec kolejowy, na którym czekał już na nas użytkownik forum Stanisław. Poczekaliśmy chwilkę na dołączenie grupy, która lekko za daleko pojechała ale wszystko się dobrze skończyło

Na peronie spędziliśmy sporo czasu wysłuchując ciekawego opowiadania o okolicy stacji, o codzienności życia na niej, o obowiązkach pracowników kolei, o wyposażeniu stacji, o roli budynków w okolicy. Było co słuchać, było co opowiadać. Czas na przebywanie na stacji kolejowej już nam się kończył, więc ruszyliśmy jeszcze dalej, tylko do Nowego Dworu. Tam przystanęliśmy przy dawnych koszarach, które dzisiaj pełnią rolę budynku mieszkalnego. Obeszliśmy dookoła, bacznie obserwując konstrukcję budynku. Pożegnaliśmy się z naszym znajomym przewodnikiem, objedliśmy trochę malin z pobliskiego ogródka i wystartowaliśmy do Ostromecka, tym razem do pałacu.
Przybyliśmy, pozostawiając z boku Pałac Klasycystyczny (Nowy), podjechaliśmy pod Pałac Barokowy (stary) gdzie przywitał nas kot

Zaparkowaliśmy wszystkie rowery w jednym miejscu pod czujmy okiem pana z ochrony. W środku czekał już Pan Jerzy Świetlik niesamowity przewodnik, gawędziarz i znawca historii Ostromecka. Obeszliśmy cały stary pałac od piwnicy, aż po ostatnie piętro. Tak wędrując po budynku ma się wrażenie, że to jakiś wieżowiec, sporo schodów, krętych i trzeszczących. Z najwyższych okien rozpościera się piękny widok w stronę Wisły, a nawet na Fordon, który jest dobrze widoczny. Po wywoływaniu ducha pałacu wpisaliśmy się do księgi pamiątkowej i udaliśmy się w drogę powrotną zahaczając jeszcze o ukryte w zieleni mauzoleum grobowe właścicieli z 1878 roku.
Droga powrotna mijała w równym tempie, przy blaskach promieni słońca, więc czego więcej chcieć od wycieczki rowerowej? Była historia, byli wspaniali ludzie, była odpowiednia pogoda. 3 razy na TAK!
Wszystkim uczestnikom WIELKIE PODZIĘKOWANIA i do zobaczenia na kolejnych wyprawach, a zapewniam, że do zimy spotkamy się na rowerach jeszcze nie raz!
Do zobaczenia na szlaku.
Poniżej zdjęcia.
foto cz1