Aby nie ciągnąć tego tematu dalej, we wątku 'dawnej prasy', postanowiłem tu zapytać i napisać o pewnych niejasnościach, dotyczących tej katastrofy.
MWS pisze:
Ze zdania, że 'pociąg (...) z Berlina przybył tu o swoim czasie', nasuwa się wniosek, że przyjechał do nas, na dworzec... Ale to musi być tylko jakiś błąd w początkowych słowach autora tekstu. Bo pomijając to zdanie, pociąg ten, według dalszej relacji, 'o właściwym czasie' był w Strzelewie i dopiero stamtąd, maszynista, dostając 'wjazd' na szlak do Bydgoszczy, ruszył w dalszą część trasy, nie wiedząc, co go na niej spotka.
Nie do końca też jest jasne, w którym miejscu to się stało. Bo nie koniecznie musiało to być w rejonie starego przejazdu na Grunwaldzkiej, co sugeruje wspomniane 'pobliże Okoła'. Mógł to być też rejon dzisiejszej ul Bronikowskiego. (Nowego kanału jeszcze nie było.) Gdyby gdzieś istniały jeszcze jakieś 'kolejowe księgi' z tamtych czasów, to ustalenie miejsca 'domu dróżnika nr 68", rozwiązało by tą zagadkę.
Opis katastrofy przekazany słowami autora, budzi sporo wyobraźni. Zresztą tak pewnie miało być. Gazety były wtedy podstawowym źródłem informacji. A opisane 'kupy żelastwa', również utrwalone na tej niesamowitej pocztówce, są tak pomieszane, że nawet teraz, po latach, z trudem rozpoznaje się różne bryły i gabaryty.
Obecnie, gdy wydarzy się jakaś katastrofa, jeszcze tego samego dnia w czasie przekazywanej informacji, dzięki komputerom i grafikom, pokazywane są animacje momentu katastrofy. Trochę ciekawy jestem, czy trudne by było grafikom odtworzenie tamtej katastrofy...
'Pożyczyłem' od wnusiów pociąg - zabawkę. I aby jakoś zidentyfikować więcej szczegółów widoku pocztówki, wstawiłem go do niej...
Jest jednak kilka zagadek. Trudno rozpoznać, czy nad tendrem widać wagony osobowe, czy budynki. Założyłem, że to są wagony. Podobnie, z prawej strony tendra, nad leżącym na boku wagonem, widać... bok innego wagonu, czy 'skrzywiony barak'...
