Cytuj:
A wypadkową zajść w dniu 3/4 września, było to co wydarzyło się przed tą datą. Dlaczego Polacy w Bydgoszczy postąpili tak a nie inaczej. Przecież coś na ich postawę wpłynęło. Na tym się skupmy.
A tak wspomina te wydazenia pastor Hans Martin Staffehl w "Ein Augenzeuge - Ein Tatsachenbericht über die Bromberger Bluttage". (strona 29/30) w moim tlumaczeniu z oryginalu, ktory zamieszczam ponizej.
Kiedy spogladam w kierunku dworca z okien mojego pokoju sluzbowego przypominam sobie co nastepuje.
W czwartek przed dniami Krwawej Niedzieli widzialem z okien mojego pokoju, trzy dlugie pociagi towarowe zlozone z platform wypelnione uchodzcami narodowosci polskiej, glownie kobiet i dzieci stojace w poblizu magazynow dworca.
W piatek rano zanim wspolnie z Adolfem Gaekelem odjechalismy widzialem ten sam obraz.
Ludzie w pociagu robili wrazenie wesolych, slonce swiecilo i bylo cieplo.Kolorowe suknie kobiet ozywialy ten obraz.
Cos jednak wydazylo sie w ten piatkowy dzien.Na dachu magazynow dworcowych,w bezposredniej bliskosci trzech wspomnianych skladow pociagow ustawiono dwa przeciwlotnicze karabiny maszynowe. Mozna bylo obserwowac to golym okiem.Chcialem jednak przypatrzyc sie lepiej.Z lornetka i oddalajac sie od okna, spod sciany pokoju obsorwowalem polskich zolnierzy na dachach magazynow przy karabinach maszynowych, a takze innych przechodzacych sie tu i tam w poblizu magazynow.
Na gorze ustawiono takze lotnete nozycowa.
Jak bylo to mozliwe,ze oficerowie odzialu karabinow maszynowych w swojej bliskosci tolerowali tak wielu cywilow?
Jak bylo to mozliwe ze dyrekcja kolei dopuscila tak wielu cywilow w poblize frontowego wojska i w poblize gotowej do strzalu broni maszynowej? Coz za straszna lekkomyslnosc i brak odpowiedzialnosci ze strony polskich oficerow i urzednikow kolei!
Zobaczyl to nauczyciel Lange, stary oficer frontowy.Ucieszylem sie , ze zdobylem tak bezdyskusyjnego swiadka dla czynu, polskiego braku zorganizowania.
Nie moglismy jednak dlugo sie temu przez lornetke przypatrywac, gdyz istnialo zagrozenie ze zosztaniemy odkryci przez ich lornete nozycowa, ktora mogli wgladac do wnetrza naszego pokoju.
Biada nam gdyby odkryli,ze sa obserwowani.
Gdy w sobote przed Krwawa Niedziela bylismy wspolnie zamknieci z organista Dreußem w sali klerykalnej, przyszla wieczorem do nas siostra Marta i otwierajac cicho drzwi, stluminym glosem powiedziala“ na placu Petersona , na Czarnej Drodze i na torach leza ranni i zabici mezczyzni i kobiety.
Gdy znalazlem sie w moim mieszkaniu zobaczylem , ze jedni z nich zostali odtransportowani, niektorzy w strone apteki „Pod Lwami“.
Teraz zrozumialem, ze wine za te katastrofe ponosza wylacznie polscy oficerowie i urzednicy kolei.
Niemiecki lotnik wypelniajacy rozkaz nadlecial w kierunku dworca kolejowego, oszczekaly go polskie karabiny maszynowe.Odpowiedzial zgodnie z obowiazkiem ogniem co wywolalo panike wsrod uchodzcow, ktorzy wyskakiwali z wagonow kolejowych , wpadajac w glebokie okopy Placu Petersona szukajac schronienia.
Gdy we wtorek wieczorem zostalem zwolniany z wiezienia nie moglem sie oprzec, by zadac pytanie sedziemu, dlaczego zostalem tak pobity?
Polski najmlodszy sedzia( mysle ze nim byl, gdyz przesluchiwal zatrzymanych) zapytal ,czy moge brac to za zle narodowi, gdy strzela sie do kobiet i dzieci ?
Krzyknalem- to niemozliwe!
Pozniej, gdy o tym rozmyslalem nasunela mi sie historia z dworca kolejowego i Placu Petersona .
To co spowodowala glupota i zaniedbanie niemilitarnego bytu polskich oficerow i zaniedban poskich urzednikow chciano nam przypiac jako latke.
"Wenn ich jetzt vom Amtszimmer über den Bahnhof sehe, kommt mir manchmal folgendes zurück:
Am Donnerstag vor dem Blutsonntage hatte ich von meinem Zimmer aus gesehen, daß drei lange Güterzüge mit meist offenen Wagen, in denen sich Flüchtlinge polnischer Nationalität, meistens Frauen und Kinder befanden, vor den Bahnhofschuppen standen.Freitags sah ich morgens, bevor ich mit Adolf Gaekel fortfuhr, dasselbe Bild.
Die Menschen in den Zügen waren offenbar sehr lustig, die Sonne schien, es war warm,die bunten Kleider der Frauen belebten das Bild.Aber etwas war an dem Freitag dazugekommen: Auf dem Dache des einen Bahnhofsschuppens, also unmittelbar neben den drei Flüchtlingszügen, waren zwei polnische Mgs gegen Flieger aufgestellt. Man sah das mit bloßen Auge. Aber ich musste das noch genauer sehen; ich nahm das Fernglas, durfte mich damit natürlich nicht am Fenster zeigen, sondern setzte mich an die dem Fenster gegenüberliegende Wand meines Zimmers und sah nun, dass einige polnische Soldaten auf dem Dache jenes Eisenbahnschuppens standen, an ihren Maschinengewehren, während andere unten am Schuppen umher gingen. Auch ein Scherenfernrohr stand oben. War es möglich, dass die Offiziere der MG-Abteilung in ihrer Nähe soviel Zivil duldeten? War es möglich, dass die Eisenbahnverwaltung diese vielen Zivilisten in der Nähe von frontdiensttuendem Militär und nahe den feuerbereiten Mgs ließen? Welch ein furchtbarer Leichtsinn und welche Verantwortungslosigkeit auf Seiten der polnischen Offiziere und der polnischen Bahnbeamten! Das musste der Oberlehrer Lang, der alte Frontoffizier auch sehen! Ich holte ihn nach oben und freute mich, einen einwandfreien Zeugen der Tatsache Dieser polnischen Organisationslosigkeit zu haben. Aber wir konnten uns jenes Bild drüben nicht lange mit dem Glas ansehen, denn die Möglichkeit bestand immerhin, dass die mit dem Scherenfernrohr bis in unser Zimmer hineinsehen konnten; wehe uns, wenn sie sich beobachtet fühlten!- Als ich dann am Sonnabend vor dem Blutsonntag mit dem Organisten Dreuß zusammen im Saale des Alumnats eingeschlossen war, kommt abends Schwester Martha, die Tür leise aufschließend und sagt in gedämpftem Ton:“ Auf dem Petersonplatz und von da nach dem Schwarzen Weg und dem Bahnkörper zu liegen Männer und Frauen verwundet und tot! Als ich in der Wohnung war, sah ich, dass verschiedene von ihnen bereits fortgetragen wurden, manche in Richtung der Löwenapotheke. „- Jetzt wusste ich, dass an dieser Katastrophe einzig und allein polnische Offiziere und Bahnbeamte die Schuld trugen. Der deutsche Flieger war befehlgemäß in Richtung Bahnhof geflogen; die polnischen Mgs hatten ihn angebellt und da hatte er das Feuer pflichtgemäß erwidert und dadurch war jene Panik unter den Flüchtlingen entstanden, die aus ihren Eisenbahnwagen heraus stürzten, als die Bomben fielen und den tiefen Laufgräben des Petersonplatzes zuflüchteten. - Als ich am Dienstag Abend aus dem Gefängnis entlassen wurde, konnte ich mich nicht enthalten, die Richter zu fragen: „ Warum bin ich denn so sehr geschlagen worden?“ Da fragte der jüngste der polnischen Richter ( die ich so nenne, weil sie die Gefangenen vernahmen) : „ Das können Sie dem Volk nicht verdenken; denn es ist auf Frauen und Kinder geschossen worden, als die deutschen Truppen kamen!“ Ich rief ihm zu: „ Das ist unmöglich!“ - Als ich nachher darüber nachdachte, fiel mir die Geschichte vom Bahnhofe und Petersonplatz ein: das, was ihre eigene Torheit und Fahrlässigkeit verschuldet hatte, was unmilitärisches Wesen der polnischen Offiziere und Pflichtvergessenheit des polnischen Beamtentums verursacht hatte, das schoben sie uns in die Schuhe."