Od samego początku robi się ciekawie wokoło wykopalisk które są prowadzone na środku rynku w Bydgoszczy. Przeczytajcie sami... zródło:
http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1, ... gn=1077720Cytuj:
Konflikt archeologów. Badania zagrażają zabytkom.
Na Starym Rynku, za pieniądze podatników, podejmuje się bezsensowne badania archeologiczne, niezgodne z prawem i niszczące zabytki - pisze Olga Romanowska-Grabowska, konserwator zabytków, prodziekan kierunku ochrona dóbr kultury Wyższej Szkoły Środowiska.
Do zabrania głosu na temat prac wykopaliskowych na Starym Rynku w Bydgoszczy zobligował mnie protest grupy archeologów zrzeszonych w Bydgoskiej Platformie Archeologicznej, zamieszczony w "Gazecie".
Przez ponad 30 lat zajmowałam się urzędowo ochroną zabytków archeologicznych, pracując na stanowisku wojewódzkiego konserwatora zabytków archeologicznych w Bydgoszczy. Ochrona dziedzictwa archeologicznego wówczas polegała na działaniu zgodnym z ustawami zawartymi w Międzynarodowej Karcie Ochrony i Zarządzania Dziedzictwem Archeologicznym, wydanej przez ICOMOS (Międzynarodowa Rada Pomników i Miejsc Zabytkowych) w Lozannie w 1990 r. i nadal obowiązującej wszystkie państwa członkowskie. Podstawową zasadą ochrony dziedzictwa archeologicznego było (i wciąż jest) zezwalanie na podejmowanie prac wykopaliskowych wyłącznie na stanowiskach zagrożonych. A zatem należy zadać pytanie, czy stanowisko archeologiczne istniejące pod brukiem Starego Rynku w Bydgoszczy jest zagrożone? Planowana inwestycja budowlana odłożona jest do wyborów prezydenckich, nie zagrażają zabytkom też ani siły przyrody, ani rabunek. Pytam więc, dlaczego podejmuje się prace wykopaliskowe, które - prowadzone zgodnie z ich metodologią - zniszczą zachowane relikty lokacyjnego miasta i odsłonią fundamenty znanych historycznych budowli, które po odkryciu staną się li tylko problemem konserwatorskim.
Należy wyraźnie stwierdzić, że za pieniądze podatników (prace wykopaliskowe i dalsze prace gabinetowe są kosztowne) podejmuje się bezsensowne badania, niezgodne z prawem i niszczące zabytki. Przypomnę, że w ten sposób zlikwidowano trzy czwarte grodu wczesnośredniowiecznego w Bydgoszczy oraz zabudowę miasta lokacyjnego przy ul. Mostowej (można było zezwolić na nadzory archeologiczne przy fundamentach nowego budynku, nie zaś prowadzić szeroko płaszczyznowe systematyczne badania). Mam nadzieję, że pozostałe relikty grodu zostaną wpisane do rejestru zabytków i w ten sposób zachowane dla potomnych.
Cytowana już Karta nie zezwala również na przenoszenie elementów dziedzictwa archeologicznego w nowe miejsce, lecz zachowanie ich in situ tj. w miejscu znaleziska, zatem problemy konserwatorskie piętrzyć się będą w trakcie prac na Starym Rynku i po ich zakończeniu.
Wieloletnia praktyka konserwatorska pozwala mi sądzić, że wielką krzywdę zrobiono miejskim konserwatorom zabytków, lokalizując ten urząd w strukturach Urzędu Miasta (dawniej był on działem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków). Urząd definitywnie stracił na swojej niezależności - w efekcie trudno dziwić się entuzjazmowi bydgoskiego konserwatora zabytków, który oczekuje, że prace wykopaliskowe na Starym Rynku w Bydgoszczy odpowiedzą na pytanie o wygląd ratusza i o stan jego piwnic. Z przekazów historycznych i źródeł ikonograficznych wiadomo, jak ten ratusz wyglądał; znamy też z nadzorów archeologicznych, prowadzonych przy wymianie rur kanalizacyjnych, stan zachowania reliktów miasta lokacyjnego i wiemy o istnieniu pod brukiem rynku zwartej historycznej zabudowy miejskiej. Stary Rynek w Bydgoszczy powinien być wpisany do rejestru zabytków archeologicznych i chroniony prawem. Ten stan prawny spowodowałby, że upadłyby wszelkie pomysły na budowę parkingu podziemnego akurat pod płytą Starego Rynku oraz na likwidację istniejącego pomnika męczeństwa, który nie tylko jest ważnym dla historii miasta symbolem, ale również stanowi zaporę przed coraz radykalniejszymi pomysłami na niszczenie obszaru historycznego miasta.
Sądzę, że podjęcie badań archeologicznych na Starym Rynku jest wstępem do planowanych zmian zagospodarowania przestrzennego Starego Rynku. Zmiany te bowiem dotyczą zabudowy pierzei zachodniej, według wygranego projektu, prezentującego postmodernistyczne rozwiązanie, w konwencji modnej w latach 70. - szklanej przestrzeni w istniejącej zwartej zabudowie. Jury konkursu zapomniało, wybierając pośród nadesłanych prac projektowych (wśród których notabene żadne nie spełniało zaleceń sprecyzowanych przez Delegaturę Urzędu Ochrony Zabytków w Bydgoszczy), że pierzeja zachodnia znajduje się w obszarze starego miasta, chronionego prawem polskim i międzynarodowym (Konwencja UNESCO - O ochronie i współczesnej roli obszarów historycznych, Nairobi, 1976). Zapisy prawne nakładają na władze miasta nie tylko obowiązek ochrony istniejącej historycznej zabudowy, lecz zalecają, aby przy wprowadzaniu nowej zabudowy w strukturę historyczną utrzymać harmonijną całość. "Należy zatem wnikliwie analizować i pilnować, aby nowe budynki wysokością, barwą, materiałem, formą i sposobem zabudowania fasad i dachów nawiązywały do otoczenia" (art. 6).
Nie wyobrażam sobie, aby w Toruniu, na Starym Rynku, można było zaprojektować modernistyczny budynek. Rada Konserwatorska działająca przy Wojewódzkim Konserwatorze Zabytków w Toruniu podniosłaby takie larum, że cała Polska by je usłyszała. Jako członek owej Rady, która nie wyraża zgody nawet na wprowadzenie szklanych szyb windowych na Starym Mieście w Toruniu, stanowczo protestuję przeciwko szklanym domom w historycznej zabudowie (nie mniej od Torunia) historycznej Bydgoszczy. Z wielką ulgą przyjmuję protest młodych archeologów, piszących list otwarty do Prezydenta Bydgoszczy, wierząc, że wielu młodym ludziom ochrona zabytków naszego miasta jest bliska i wydaje się warta zaangażowania.
Konflikt archeologów
Badania na Starym Rynku rozpoczęły się w ubiegłym tygodniu. Prowadzą je naukowcy z UMK oraz bydgoskiego Muzeum Okręgowego - na zlecenie Urzędu Miasta. Mają ustalić, gdzie dokładnie były mury XVI-wiecznego ratusza. Badania będą kosztowały blisko pół miliona złotych.
Przeciwko nim zaprotestowała Bydgoska Platforma Archeologiczna (działa przy WSG). W ubiegłym tygodniu przesłała protest do prezydenta.
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz