Trzydziesty trzeci dzień wyprawy.
Nocowałem na plaży Wilanowskiej. W nocy po raz kolejny był niewielki przymrozek -1*C. O godzinie 8.00 przy moim obozowisku pojawiło się dwóch biegaczy Alan Parsons i Michael Nowicki, którzy towarzyszyli mi aż do Warszawy. Alan jest uczestnikiem runWisła, a Michael chce ten sam dystans, czyli całą długość rzeki Wisły, przebiec w tym roku. Chłopaki szli tak szybko, że już o 11.00 dotarliśmy do przystani Czerniakowskiej. Później ruszyłem dokupić najpotrzebniejsze rzeczy na dalszy etap wędrówki. Priorytetem są powerbank i śledzie do namiotu, gdyż te ostatnie wykrzywiły się przez zmarzniętą ziemię. Do późnego wieczora będę przygotowywał materiał na jutrzejsze spotkanie, którego początek zaplanowano na godzinę 10.00. Zapraszam serdecznie. Przeszedłem 10 km, razem 617, pozostało 430 km.
Trzydziesty czwarty dzień wyprawy.
To, co dzisiaj działo się w Warszawie, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Na spotkanie przybyło kilkadziesiąt osób. Opowiadałem o swoich przygodach, ekwipunku i o ludziach spotkanych na szlaku. Na spotkaniu był obecny przedstawiciel Dzielnicy WISŁA - Pan Jan Piotrowski, a także wiceprezydent Warszawy - Pan Michał Olszewski, z rąk którego otrzymałem odznakę Warszawskiej Syrenki. O godzinie 12.00, w towarzystwie kilkunastu osób, wyruszyłem z flagą Roku Rzeki Wisły. Wraz z ubywającymi kilometrami rozchodzili się, aż zostałem na szlaku sam. Jednak i tak wszystkim serdecznie dziękuję za przybycie i ciepłe słowa w moim kierunku. Dzisiaj zdjęć nie robiłem. Wszystkie, które prezentuję zrobili ludzie, wspierający mnie podczas wędrówki. Warszawo, WIELKIE DZIĘKI!. Przeszedłem 15 km, razem 632, pozostało 415 km.
Trzydziesty piąty dzień wyprawy.
W nocy termometr wskazywał -3*C. Zapowiadają spore przymrozki. Zobaczymy do ilu stopni spadnie temperatura i czy matka natura wystawi mnie na jeszcze jedną próbę. Marsz rozpocząłem już o 6.00 rano. Chciałem nadrobić wczorajsze 15 km. Na moje szczęście wiatr wiał mi w plecy. Próbowałem iść samym brzegiem, jednak na dłuższą chwilę udało mi się to tylko raz. Minąłem Rezerwat Ławice Kiełpińskie. Obejmuje on obszar piaszczystych, bardzo malowniczych łach, znajdujących się na Wiśle. W miejscowości Nowy Dwór Mazowiecki musiałem obchodzić jednostkę wojskową. Zmieniłem stronę rzeki na lewą. Odczuwam już mniejszą odporność na zimno. Może to być spowodowane spadkiem wagi, ponieważ straciłem 8 kg. Rano spodziewam się wyjątkowych gości w moim obozowisku, ale o tym jutro. Przeszedłem 26 km, razem 658, pozostało 389 km.
Trzydziesty szósty dzień wyprawy.
Z uwagi na telefony i sms-y jakie dostaję, chciałbym wszystkich uspokoić. Nie musicie się obawiać o moją kondycję czy stan zdrowia, gdyż czuję się wyśmienicie. To, że schudłem 8 kg, to nic wielkiego. Miałem nadwagę, a teraz jej nie mam. Znam swój organizm i wiem na co mnie stać. Jeszcze nie raz udowodnię ( jak będzie potrzeba), że mam bardzo dużą wolę walki i samozaparcia. Kolejna sprawa to spotkania z Wami na trasie. Niemalże z każdej większej miejscowości dostaję prośbę o spotkanie. Nie jestem w stanie wchodzić do każdego miasta i uczestniczyć w takowym, które tak naprawdę skończyć się musi moim noclegiem w tej miejscowości. Wędrówka wówczas się wydłuży, a wierzcie mi, że każdy dzień dłużej na wyprawie, to dzień później zobaczę się z rodziną. Staram się zadowolić jak najwięcej osób, ale nie jest to łatwe. Jeśli nie zawitam do miasta osoby zainteresowanej moją wyprawą albo moją osobą, to będę w jego okolicy i może się ze mną skontaktować przez Facebooka, a wtedy podam jej swój namiar. Istnieje też możliwość zorganizowania spotkania po wyprawie, choć na pewno nie w dużej liczbie, bo ja też muszę z czegoś żyć. To wiąże się z dniem wolnym w pracy, a ja za prelekcje nie pobieram opłat. Mam za sobą wspaniały początek dnia. Do mojego obozowiska przyjechały dzieci ze Szkoły Podstawowej z Zegrza. To szkoła, która kibicuje mi już od dawna i nie mogłem im odmówić. Opowiedziałem o swoich przygodach, pokazałem z czego korzystam podczas wyprawy. Jedna dziewczynka zapytała mnie, gdzie się myję i czy w ogóle to robię. Dzieci są bardzo bezpośrednie. Dostałem od nich ogromną czekoladę z podpisem każdego ucznia. Dziękuję serdecznie nauczycielom za zorganizowanie spotkania. Było super. Nad ranem zanotowałem -5*C. O 10.15 zacząłem moją wędrówkę. Słońca już nie było przez kilka dni. Dzisiaj z tych ciemnych chmur popadywał śnieg. Wszedłem do sklepu, by zrobić zakupy, ale nie było pieczywa, za to alkoholu pod dostatkiem. Idę lewym brzegiem . W czwartek zawitam do Płocka. To już pewne. Wisła na tym odcinku jest bardzo szeroka, z dużą ilością wysp i wysepek. Teren, po którym idę jest raczej słabo zamieszkały. Nieco dalej znajduje się Kampinowski Park Narodowy. Jutro minę Czerwińsk nad Wisłą, znajdujący się po drugiej stronie rzeki. Przeszedłem 20 km, razem 678 km, pozostało 369 km.
Trzydziesty siódmy dzień wyprawy.
Dzisiaj pogoda dała mi mocno w kość. Kiedy nad ranem termometr wskazywał tylko -5*C, myślałem, że wędrówka pójdzie dość gładko. Myliłem się jednak. Popadujący w nocy śnieg, nad ranem zaczął padać coraz mocniej. Nie ubrałem kaloszy piankowych i w pewnym momencie zorientowałem, że mam wilgotne stopy. Było wtedy po 12.00 i postanowiłem kontynuować marsz bez zmiany obuwia. Membrana goretexowa nie do końca się sprawdziła. Momentami robiła się zawierucha. Nie znalazłem po drodze żadnego sklepu i byłem zmuszony przejść na drugą stronę rzeki, do Wyszogrodu, aby zrobić zakupy. Rano zauważyłem pierwszy śryż na rzece, a parę kilometrów przed mostem, po prawej stronie rzeki, zaczął się robić zator na Wiśle. Lewa strona jeszcze płynęła. Obchodziłem dziś kolejną rzekę wpływającą do Wisły, Bzurę. Na szczęście most był bardzo blisko. Obozowisko rozbiłem parę kilometrów za Wyszogrodem. Do końca dnia mocno sypał śnieg. Przeszedłem 20 km, razem 698 km, pozostało 349 km.
|