AERO, wśród pierwszych zdjęć na tej stronie, na ostatnim (czwartym) jest domek (bo jeśli to ten naprzeciwko Eltor'u” to to ten), w którym całe dzieciństwo spędziła moja mama a potem ja: bywając u dziadków.

Kiedyś wyglądał on zupełnie inaczej - miał przyjazny ogródek z przodu i drugi większy "nad" domkiem.. babcia uwielbiała hodować kwiaty więc i ich było tam mnóstwo (kilkanaście krzaków bzu), były też owoce, truskawy, poziomy.. pamiętam z każdym szczegółem wnętrze tego baraczka – było skromne, bidne, ale zarazem takie "przyjazne" i "swojskie" – pomimo grzyba, fauny i flory na ścianach, pomimo różnych, licznych minusów mieszkania w "leżących blokach" – czuło się tam dobrze.. zawsze jak u siebie.
INACZEJ jest teraz.
Nie ma już tych wszystkich babć w kolorowych fartuszkach w drobne kwiatki, stojących na rogach, błogosławiących od progu i odgadujących wszystkie dusze z okolicy, już nie widzi się matek, wieszających – podśpiewując - pranie za "leżącymi blokami" ani ojców: grających w piłę "za garażami". I nie ma też taborów – które zjeżdżały się co roku na pobliską polanę, ani nie ma wojska – które "coś" trenowało w okolicznych laskach. Nie ma takich band dzieciaków – które całe dnie albo rozbrajały pozostałości jakiś budowli "na górce" wyciągając ostatnie cegły, albo wykopywały wbite w ziemię opony wzdłuż Smoleńskiej (z którymi można było robić różne ciekawe rzeczy), albo broiły goniąc kury chodzące tu i ówdzie, ewentualnie chodziły na pobliski cmentarz (za pralnią) szukać „tajemniczych grobów”. Nie ma wieczorków-spotkań mieszkańców urządzanych w losowo wybranych miejscach, nie ma rodzinnych wypadów c-a-ł-y-m-i grupami sąsiadów na grzyby na Wypaleniska ... Tak było za moich czasów i tak było za czasów mamy – która się tam wychowała. Dzisiaj jest cóż.. INACZEJ.
Dzisiaj ta okolica odstrasza.
Dzisiaj – podobnie jak wtedy: mieszkają tam osoby niezbyt zamożne. ALE. Nie ma tam tych wszystkich ludzi o których piszę wyżej, nie ma tam już nikogo kogo pamiętam – no.. może jedna babusia się zachowała. Teraz mieszka tam (w większości przypadków) to, co powszechnie nazywamy "patologią". Przekonałam się o tym niejednokrotnie na skórze własnej. Tym, co mnie między innymi przekonało był WIDOK NASZEGO DOMKU po latach. Kiedyśmy tam kiedyś sobie przejeżdżali, oczom żeśmy nie wierzyli. Stoi oto nasz domek. Niby ten sam, z przybudówką wybudowaną przez dziadka. Nawet tapety są "nasze"! Bo widać przez okno. Wybite z resztą. Widać ślad fototapety wieszanej przez moją mamę, kiedy miała lat "naście" i co najbardziej mną wstrząsnęło: fragmenty meblościanki "z połyskiem" kupionej nie bagatela 25 lat temu. Wszystko jest takie jak dawniej, jakby czas stał w miejscu? Widok czegoś, co było "nasze" i zachowało się przez tyle lat w miejscu przez nas opuszczonym, przyćmił nam masakrę tego miejsca. Dopiero po chwili patrzymy na siebie i.. a dlaczego ten domek się palił? A dlaczego jest zarośnięty pleśnią i już skrajnie zawilgocony? Dlaczego jest pełen aż pod sufit wszelkiego rodzaju śmieciami? Dlaczego nikogo już tu nie ma? Dlaczego ścianka od kuchni jest w kawałkach? Dlaczego leżą tam opuszczone pluszaki, śmierdzące szmaty, butelki po wódzie.. dlaczego.. Chciało nam się płakać. Ja nawet się z siostrą młodszą popłakałam i jeszcze naiwnie mamie mówiłyśmy, że może uda się tą ruderę od ADMów wyszarpać? Takie naiwne i głupie byłyśmy.. okazało się, że od czasu wyprowadzki moich dziadków – nie mieszkał tam już NIKT jak mówią "porządny". Pozostałe baraki jakkolwiek są utrzymane, zamieszkane. Ten nasz – jest skazany na zburzenie.
Rozglądając się po okolicy nie dostrzegam już tych swojskich ludzi ani przyjaznych domków, ani nic, co mogłoby być pozytywnym. Ta ulica zawsze wiązała się z biedą. Tam zawsze było skromnie i ludzie zawsze należeli do niższej warstwy społecznej. ALE (!). Bieda biedzie nie równa. Różnica między ludźmi z przed lat a ludźmi biednymi dzisiaj, daje mi do zrozumienia, że bieda nie tłumaczy patologii. To po prostu ludzie się zmieniają.. Tam naprawdę kiedyś było lepiej...
Eh.. cóż.. wspomnienia wróciły.. i moja nadzieja z przed kilku lat (o której nikomu już nawet nie mówię bo mnie każdy wyśmiewa

), że może kiedyś ktoś przerobi te baraki na "działki", że kupię sobie nasz baraczek i przywrócę do stanu świetności i posadzę tam bez i truskawki..
