Śmierć Mieczysława Spornego, czyli jak w dniu dzisiejszym nie należy pisać historii na nowo.
Miałem wątpliwą przyjemność zapoznać się z konfabulacją na temat w.w zdarzenia którą zamieszczono w Kalendarzu Bydgoskim 2012 na stronach 263/265 autorstwa Sławomira Wojciechowskiego.
Swego czasu na forum Inne Oblicza Historii z którym współpracowałem przez lata wynikała pewna dyskusja z autorem owej pracy. W skrócie moja wypowiedź wyglądała tak:
"Do zdarzenia doszło w okolicy stadionu "Polonia" (ul.Sportowa). Ulicą tą jechał wóz konny z żołnierzami WP. Żołnierze widząc dwóch cywili byli pewni że są to dywersanci ( nie ma informacji czy Sporny i Rubiński mieli broń), bo krzyczeli w ich kierunku "Hande hoch". Jak się można domyślić, obaj panowie słysząc niemieckie komendy rzucili się do ucieczki. Żołnierze otwarli ogień. Sporny został trafiony w skroń i zginął na miejscu. Rubiński otrzymał postrzał w rękę. Żołnierze odjechali w kierunku (obecnej) bazyliki Wincentego a'Paulo. Kierunek ich marszu wskazywał że przejeżdżali przez Bydgoszcz, z północy na południe ( jak tysiące ludzi w tym dniu). "
Całość dostępna tu:
https://forum.ioh.pl/viewtopic.php?t=2994&start=375Jakież było moje zdziwienie kiedy w Kalendarzu Bydgoskim przeczytałem następujące rewelację;
" Chłopcy kryją się w cieniu żywopłotu i gdy wóz jest ok. 20 m od nich, zza krzaków, z podwórza Chopina 28 z bardzo bliskiej odległości pada strzał. Mietek dostaje kulą prosto w skroń i pada zabity. Z wozu wyskakuje polski żołnierz i krzyczy w kierunku spanikowanego Rubińskiego "Ręce do góry". Gdy ten je podnosi, pada drugi strzał i kola trafia chłopaka we wnętrze dłoni. Pada na ziemię, żołnierze w pośpiechu odjeżdżają w kierunku ul. Jagiellońskiej. Rubiński choć sam ranny, próbuje przenieść Mietka do swojego domu. Ale gdy w jego kierunku zza muru stadionu padają kolejne strzały, zostawia kolegę....."
Niech za komentarz tej bajki posłuży relacja matki Mieczysława, Heleny Spornej, spisana przez Rajmunda Kuczmę w kwietniu 1960, zamieszczona w książce Serwańskiego na stronie 204:
"Otóż podczas obchodu wspomnianych ulic ( Moniuszki, Chopina i Sportowej), kiedy znaleźli się na ulicy Sportowej przy Stadionie Miejskim, nadjechał wóz konny, na którym znajdowali się żołnierze w polskich mundurach ( uważani ówcześnie za dywersantów). Zeskoczyli oni z wozu i krzyknęli ; Hande hoch ! oraz dwukrotnie strzelili. Syn mój ugodzony kulą w skroń, zginął na miejscu, a Rubiński został postrzelony w rękę"
Teoretycznie sytuacja jest jasna, jednak Sławomir Wojciechowski gruntuje swoją tezę kolejnym dowodem. Dowodem tym jest obecny wcześniej z Rubińskim i Spornym Niemiec Dose.Cytuję:
"Natomiast po wkroczeniu wojsk niemieckich do miasta Dose paradował w nowiutkim mundurze NSDAP. Czy to on przyczynił się do śmierci kolegi ? Znał każdy krok chłopców z patrolu (...) A może to niemieccy dywersanci byli na podwórku przy Chopina 28 schowani za żywopłotem. Czy chcieli zabić dowódcę LOPP Gryczę, czy czekali na chłopców z patrolu ? "

Byłoby to śmieszne, gdyby odpowiadało faktom, a nie bujnej wyobraźni autora tej burleski.
Jednak Sławomir Wojciechowski idzie dalej w swych uprzedzeniach. Pisze bowiem tak:
"Pani Drose, która tak regularnie odwiedzała Spornych, nawet nie przyszła do przyjaciółki z kondolencjami. Zjawiła się dopiero po wkroczeniu Wehrmachtu do Bydgoszczy. Załatwiła Mietkowi pogrzeb, księża z parafii przyszli po cywilnemu namaścić ciało i udostępnili trumnę. Polaków w tych dniach chowano jak zwierzęta, bez obrzędu, bez duchownego. Drose załatwiła pogrzeb jako pochówek Niemca"
Czyli jednak ta zła Niemka pomogła, na tyle na ile mogła, polskiej sąsiadce ! Nie zostawiła zrozpaczonej matki z niepochowanym synem. A że nie pospieszyła z kondolencjami w czas ? A może się bała o własne życie.
Wojciechowski pisze o Polakach chowanych jak zwierzęta. Przypomnę tylko że obywateli polskich niemieckiego pochodzenia chowano w identyczny sposób. Np. na cmentarzu przy Toruńskiej, czy przy Nowym Kanale w okolicy młyna Petersona. Takie to były chamskie czasy, gdzie ludzkie życie nie znaczyło nic, bez względu na nację.
Mogę tylko wyrazić swoje ubolewanie wobec wydania drukiem tekstu niezgodnego z prawdą, gdzie autor nie wykazał się dostateczną wiedzą w temacie, a mimo to zabrał głos. Jeżeli książka "Zapomniane pokolenia" jest pisana w.g podobnego klucza, to ja tej pozycji po prostu nie polecam.
Obie wersje dostępne są na forum Bunkier jak i IOH.