Zaintrygował mnie temat komór minerskich w mostach kolejowych nad Brdą i postanowiłem sprawdzić to dokładniej. Należy tu przypomnieć, że mamy do czynienia z trzema mostami. Najstarszy - z cegieł, ten od strony centrum jest z 1851 roku, środkowy - też z cegieł z 1872 roku, a ten od Jachcic jest żelbetowy i znacznie późniejszy (z jakiego roku ?)

W moście żelbetowym komory minerskie znajdują się wyłącznie od strony ulicy Żeglarskiej. Obecnie są zamurowane cegłami, a w jednej z nich widać wnętrze przez wybity fragment cegły. Nie wygląda to na doraźne wykucia lecz na oryginalne komory wymurowane czy wylane z betonu podczas budowy.
Komory były tylko w tym miejscu, gdyż jest to most jednoprzęsłowy i zawaliłby się cały przy wysadzeniu jednego filaru (a może po drugiej stronie nadal są zamaskowane). Możliwe, że komory te, jak i te w mostach ceglanych były porządnie oryginalnie zamaskowane, ale w 1945 roku mosty były zaminowane, więc obecne zamurowanie jest wtórne po rozminowaniu mostów.
Tu jest historia podane przez przemope
http://www.forum.bsmz.org/viewtopic.php?p=5454#p5454 przemope pisze:
Ciekawą historię dotyczącą most kolejowego nad Brdą na Okolu opowiedział mi ojciec mojego kolegi. Podczas wyzwalania Bydgoszczy przez Armię Czerwoną miał kilkanaście lat. Most był zaminowany i pilnie strzeżony przez jednostki niemieckie. Prawdopodobnie grupa czerwonoarmiejców przebrana w mundury Wehrmachtu i władając płynnie językiem niemieckim opanowała most i nie dopuściła do jego wysadzenia. Po tym zdarzeniu radzieckie czołgi lub pojazdy pancerne przedarły się mostem w kierunku ul. Rycerskiej. Na końcu tejże ulicy w pobliżu spedycji towarowej znajdowało się gniazdo niemieckiej obrony (kilka domów z pruskiego muru, obecnie stoi tylko jeden). Tak wspomina ten dzień: ...mieszkaliśmy niedaleko ul. Rycerskiej. Na dworze dało się słyszeć odgłosy strzelaniny. Matka zabroniła mi opuszczać mieszkanie ale moja ciekawość była silniejsza. Na dworze było zimno i sypał drobny śnieg. Biegłem w pobliżu ul. Rycerskiej. W pewnym momencie gwałtownie rzuciłem się na chodnik, a seria z karabinu przeleciała nad moją głową. Tuż obok chałupy z pruskiego muru było stanowisko hajotów z Okola. Znałem ich z widzenia. Często popisywali się swoją hitlerowską butą plując na ludzi o których wiedzieli, że są Polakami. Z tego co pamiętam obsługiwali jakąś armatę i mięli z sobą też mausery oraz panzerfausty. Z kolei w oknach chałup z pruskie muru widać było skulone postacie żołnierzy gotowych do strzału. Ludzie mówili, że siedzą tam „trupie główki” (prawdopodobnie Łotysze z SS Lettland). W pewnym momencie wywiązała się gwałtowna strzelanina. Natychmiast schroniłem się w bramie. Po kilkunastu minutach dało się zauważyć podniesione do góry ręce hajotów i wychodzących z rękoma na karku Łotyszy. Rosjanie grozili im pięściami, głośno krzyczeli, popychali i tłukli kolbami po głowach. Pewien człowiek powiedział żebym lepiej poszedł do domu. Niestety moja ciekawość była silniejsza i tak po godzinie znowu pojawiłem się przy ul. Rycerskiej. Drzwi od chałupy z pruskiego muru było szeroko otwarte. Postanowiłem wejść do środka. Na podłodze były ślady krwi. Ciekawy dalszych wrażeń wszedłem do piwnicy, gdzie natknąłem się na kilkanaście trupów prawdopodobnie rozstrzelanych Łotyszy. Wszyscy mięli rozerwane głowy. Dopiero po latach uświadomiłem sobie, że mogła być to robota NKWD. Co się dalej z nimi stało nie potrafię powiedzieć. Ludzie przez kilka następnych dni po wyzwoleniu unikali tego miejsca i o nic nie pytali.
Most żebetowy:

Zamurowane komory w moście żelbetowym:

Przekucie do komory w moście żelbetowym:

W mostach ceglanych komory są tylko od strony Żeglarskiej przy samej ulicy i są w wersji oryginalnie zamurowanej z jedną cegłą wyjętą lub w wersji śladów po poszukiwaniach tej cegły.
Jak widać na tym przykładzie komory (takich jest więcej) te były oryginalnie wykonane przez budowniczych mostów, a zamurowania są wtórne po rozkuciach.
Mosty te są wieloprzęsłowe i powinny mieć także komory w filarach znajdujących się w rzece i tych przy ulicy Nadrzecznej. Patrząc od strony Żeglarskiej żadnych innych komór poza tymi przy ulicy nie widać w żadnym z mostów.
Otwór – wyjęta ze ściany zakrywającej komorę cegła przy Żeglarskiej:

Jedna z prób przekucia od Żeglarskiej:

Natomiast po przejściu na druga stronę rzeki – na ulicę Nadrzeczną już widzimy zamurowane komory we wszystkich filarach stojących w Brdzie i w tych filarach ceglanych przy ulicy Nadrzecznej.
W moście betonowym komór z tej strony nie ma (chyba, że są nadal zamaskowane), gdyż nie było potrzeby wysadzania jednoprzęsłowego mostu z obu stron.
Takie zamurowane ślady po komorach widać we wszystkich filarach środkowych:

Tu także przekucie ściany zewnętrznej komory:

Komory mostu środkowego od Nadrzecznej:

Komory filarów nastarszego mostu przy ulicy Nadrzecznej - jest ich około 8 w równych odstępach:

Polscy saperzy nie wykorzystali tych komór minerskich i wysadzili tylko jedno przęsło jednego mostu – to odbudowane z innej cegły (prawdopodobnie wkopali ładunek pod tory na środku przęsła). Możliwe, że było to działanie oszczędnościowe z braku ładunków. Dziwne jest że unieszkodliwili tylko jeden most. Wygląda to nawet bardziej na uderzenie bomby lotniczej z góry niż planowe wysadzenie saperskie.