Skoro o wymienionym zespole i jego utworach nikt nic nie wspomina, to może można założyć, że zaglądający do tego wątku forumowicze, nie mają z nim specjalnych wspomnień i emocji.
Teraz napiszę o 'Floydach' i tym, w jaki sposób poznałem ich muzykę. Jako podkład muzyczny niech zagrają 'Zegary".
http://www.youtube.com/watch?v=wC67vNY9RcgW mojej młodości, nasze 'szczyty marzeń', magnetofony, były tym, czym teraz jest internet. Gdy uzbierałem sobie kaskę i kupiłem ZK 120T, zaczęło się odwiedzanie kolegów, by coś od nich poprzegrywać. (Moim głównym źródłem dostarczającym fajną muzykę, była oczywiście 'trójka'.)
Pewnego dnia, mój kolega zaprosił mnie na 'przegrywanie'. Oferował mi ambitna muzykę. Powiedział : -A to jest 'Ammagama'... Nie mogłem tego słuchać! Nie pasowało mi do moich Black Sabathów, czy innych 'Purpli'...

W końcu to on ponagrywał sobie moje kawałki.

Pewnego dnia, mój inny kolega powiedział mi, że w 'Minimaksie' u P. Kaczkowskiego, będzie nowa płyta Floydów: 'Zwierzęta'. Poprosił bym mu nagrał. (Chyba radio mu się popsuło...) Był czwartek, a w TV w tym czasie rozpoczynał się jakiś Kojak, czy Colombo, którego chciałem zobaczyć. Więc gdy zaczął się oczekiwany program w trójce, włączyłem w magnetofonie zapis i wyciszyłem, by muzyka nie przeszkadzała mi w oglądaniu filmu. We właściwym czasie, wszystko co trzeba wyłączyłem. Następnego dnia postanowiłem posłuchać tego co się nagrało. Na początku pan Piotr opowiadał o 'wokoderze' - nowej maszynie do generowania różnych dźwięków, w tym głosów zwierząt. Nie za bardzo to mnie ciekawiło. A w związku z tym, że miał zapas, ok 7 minut czasu, powiedział coś w rodzaju: A teraz, dla przypomnienia, chyba najładniejszy utwór z Ciemnej strony księżyca, 'Czas'...
Przypomnę, że tamto pierwsze 'spotkanie' u kolegi z Floydami, tak źle mnie nastawiło do tego zespołu, że gdy tylko słyszałem, że ma być nadany (np w radiu) ich utwór, zaraz je wyłączałem, lub zmieniałem program...
Zegary zaczęły tykać, zaczęły wydawać swoje przeróżne dźwięki, z perkusja w tle. W tym momencie pomyślałem: -Co to za dziwne nagranie! I gdy zaraz po nich, Gilmour zaczął śpiewać, zaśpiewało mi w duszy! No a gdy potem zaczęła się gra, tej słynnej solówki, to w duszy mi tak zagrało, że ciarki do dziś czuję.
A co do Zwierząt. Pamiętam jeszcze, że P.K. mówił o utworze Psy coś takiego: "Za każdym razem, gdy będziecie tego słuchać ponownie, odkryjecie nowe dźwięki, takie, których wcześniej nie usłyszeliście..."
Pamiętam tamte pozytywne emocje, bo bardzo często słuchałem tej całej nagranej wtedy audycji.
