Karass pisze:
(...)
Udało mi się dotrzeć do rodziny dziadka w Botswanie, piątej wody po kisielu w USA, a aktualnie moim priorytetem jest odnalezienie potomków rodziny praprababki w Stanach.(...)
Myślę, że większość z nas jest ciekawa swych korzeni. Temat rzeka. Ja kiedyś próbowałem odwrócić 'drzewo'. Zakładałem, że czegoś się dowiem o starszych przodkach, których, im sięgać bardziej w przeszłość, tym jest ich więcej.

To było w czasach przed internetowych. Zapiski gdzieś szlag trafił. Byłem po prostu ciekawy, czy odnajdę kogoś, kto brał udział w budowie kanału.
Przyjąłem wtedy też, że średnio pokolenie jest co 24 lata. (W przeszłości, ta liczba była pewnie jeszcze mniejsza) Gdyby współczesny, dwudziestoczteroletni młodzian miał mozliwość dotarcia do wszystkich swoich przodków w 1774, to ich liczba wyniosła by teoretycznie 1024-rech!

Więc jest prawdopodobieństwo, że ktoś z naszych przodków, lub ich bliskich, kopał kanał, przyczyniając się do rozkwitu miasta. Nadal jednak trudno będzie ustalić, skąd pochodził, lub w co wierzył. Układając 'drzewo' w 'choinkę', rozrastającą się w dół, może okazać się, że mamy zapewne wielu wspólnych przodków.
Karass, bracie, szukaj dalej. Będę z ciekawością przyglądał się Twoim kolejnym wpisom.
