Smutne to co się dzieje w naszym mieście. Barkę w której odremontowanie włożono bardzo dużo pracy i starań, by wyglądała jak powinna i by została wykorzystana w temacie transportu wodnego (konferencje historyczne, wystawy, przedstawienie życia ludzi pracujących na barkach) teraz wykorzysta się prawdopodobnie to robienia koncertów (dodaję, że prawdopodobnie)

Władze odpowiedzialne teraz za obiekt nie ma pomysłu na wykorzystanie barki, a jej pomysłodawca miał bardzo dobry pomysł (cytuję: W tej drugiej oglądać będzie można historyczne pamiątki i dokumenty, swoje zbiory mają udostępniać starzy wodniacy. - To miało jak najbardziej przypominać autentyczne wnętrze - mówi Manikowski.)
Nie wspomnę o podwójnym remoncie
Nawet ja mam pomysły, by wykorzystać to miejsce
Strach jak sprawa potoczy się dalej
Poniżej tekst z Gazeta.pl
http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1, ... barke.htmlCytuj:
Już trzy lata temu ratusz kupił zabytkową barkę "Lemara". Jej odbudowa i remont pochłonęły ponad 2 mln zł, ale ma kosztować jeszcze więcej, bo miasto nie wiedziało, co z nią zrobić. - Zamiast wyjątkowym muzeum, "Lemara" stanie się platformą na koncerty - oskarża Franciszek Manikowski, koordynator prac na barce
Zabytkowa barka z 1937 roku już rok temu zacumowała przy moście Sulimy-Kamińskiego. Przypłynęła po kapitalnym remoncie w stoczni w Gorzowie Wielkopolskim. I ciągle stoi zamknięta na trzy spusty.
A miało być inaczej. Kiedy w czerwcu ub. roku odrestaurowana "Lemara" znalazła się ponownie w Bydgoszczy, ratusz deklarował: - Barka została już gruntownie wyremontowana. Do końca lipca zostanie również wyposażona. Będzie służyła bydgoszczanom i turystom jako obiekt zabytkowo-edukacyjny - mówiła Marta Stachowiak, rzeczniczka prezydenta.
Minął niemal rok. Na trapie "Lemary" wisi kartka z napisem: Wstęp wzbroniony.
Koordynatorem prac na barce i pomysłodawcą stworzenia na barce muzeum tradycji wodniaków był Franciszek Manikowski z Bractwa Bydgoskiego Węzła Wodnego. Pierwszy właściciel "Lemary" Adolf Schmidt to jego stryj. Ma stare, rodzinne zdjęcia z czasów, kiedy pływała po Brdzie i kanale oraz przedmioty będące na wyposażeniu barki, m.in. oryginalny dzwon okrętowy oraz mosiężne bulaje.
Miasto wydało przez trzy lata na kupno, remont i adaptację barki na cele kulturalno-wystawiennicze 2,1 mln zł. Manikowski za "doradztwo w zakresie rekonstrukcji barki oraz nadzór nad II etapem prac" dostał z ratusza 35 tys. zł. - I za pieniądze miasta z wraku zrobiłem barkę - mówi Manikowski. - Wszystko odbyło się według projektu nadzorowanego przez Polski Rejestr Statków i zgodnie z dokumentacją oraz pod nadzorem wydziału inwestycji w Urzędzie Miejskim - zapewnia Manikowski.
Wg dokumentów z ratusza wrak "Lemary" kosztował 41 tys. Najwięcej pochłonęły prace nad przystosowaniem wnętrza barki na cele kulturalno-edukacyjne - w sumie 1,5 mln zł. W miejscu dawnych ładowni urządzono m.in. salę konferencyjną oraz wystawową. W tej drugiej oglądać będzie można historyczne pamiątki i dokumenty, swoje zbiory mają udostępniać starzy wodniacy. - To miało jak najbardziej przypominać autentyczne wnętrze - mówi Manikowski.
W styczniu ratusz przekazał "Lemarę" Miejskiemu Centrum Kultury. Manikowski usłyszał od urzędników, że wszystko jest nie tak. - Przyszły do mnie panie z ratusza, które w życiu barki nie widziały i teraz aranżują wnętrza barki, bo to, co zrobiłem, im się nie podoba. A przecież ja wszystko konsultowałem z rodzinami szyperskimi, które wiedzą najlepiej od rodziców i dziadków, jak przed laty żyło i pracowało się na barkach - mówi Manikowski. Rozpoczął się remont nr 2 - Zerwano sufit, rozłączono elektrykę, częściowo usunięto wyremontowaną podłogę. Miało być wyjątkowe muzeum na wodzie, a wygląda na to, że barka stanie się platformą do organizowania koncertów i jej wnętrze niewiele będzie przypominało oryginał - skarży się wodniak.
Przez dwa dni próbowaliśmy się skontaktować z Lucyną Kojder-Szwedą, dyrektorką wydziału inwestycji w Urzędzie Miejskim. Chcieliśmy ją zapytać o przyczyny i koszty remontu nr 2. Bez skutku.
Wyjaśnienia złożyła rzeczniczka prezydenta: - Ostatecznie wykrystalizowała się idea barki. Jej gospodarzem został MCK. Stąd pomysł na współpracę ze specjalistami od aranżacji wnętrz i drobne poprawki.
- Poprzedni remont był prowadzony bez nadzoru konserwatorskiego oraz specjalistów od projektowania wnętrz - dodaje Jarosław Jaworski, rzecznik MCK. Ile te kolejne prace będą kosztować, nie udało się nam dowiedzieć. Górny pokład jest gotowy i na wczoraj zapowiadano pierwszy koncert, ale został odwołany. Wnętrze barki ma być udostępnione pod koniec czerwca.
Cały tekst:
http://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1, ... z31gG4oIeL