Nad dzwonnicą jest 'komnata', z okrągłymi oknami.

Jej okrągłe okna, lub po prostu okrągłe otwory w ścianach, również miały pozakładane siatki. Blokują one wchodzenie do środka, głównie gołębiom.

W otworach środkowych są zamontowane zegary. Współczesne. Ich 'mechanizmy', zajmują stosunkowo nie wiele miejsca.

W jednym z otworów mieszka czasowo rodzina Grzywaczy. Matka nie miała ochoty pozować do zdjęcia.

Wejście na wieżę, miało dać moim oczom 'ucztę widoków' i ich utrwalanie. Wszędobylska siatka, całkowicie pokrzyżowała mi plany. Jej niby duże oczka, na tyle są małe, że nie pozwalały na przełożenie przez nie obiektywu aparatu. Jedynie centralne celowanie, dawało jakiś rezultat. Ale i tak pozostawały na zdjęciu ciemne zacienienia drutu siatki. Z niektórymi trzeba było pokombinować, by je usunąć. Tylko takie zdjęcia, z siatką na pierwszym planie, były najłatwiejsze do zrobienia.

Pozostało mi sprawdzić ostatnie, znajdujące się najwyżej pomieszczenie, czy tam łatwiej będzie można zrobić zdjęcia...

Stromy, dwuspadowy dach, najwyższego pomieszczenia wieży, podpiera las belek. Dwie szczeliny w kształcie krzyży, również uzbrojone są w siatkę. Nici wyszły z zamiaru uzyskania ciekawych ujęć.
Ale zwiedzenie wieży i całego kościoła, wynagrodziły niedosyt, po nie uzyskaniu zamierzonych fotografii widoków z tej wieży. Jeszcze raz wielkie dzięki, dla uprzejmego pastora, który bezinteresownie pozwolił nam obejrzeć kościół wraz z jego ciekawymi zakamarkami.

Kolega poinformował mnie, że udały mu się wstępne rozmowy odnośnie pozwolenia wejścia do wieży innego, tym razem katolickiego kościoła. Sam jestem ciekawy, czy do tego dojdzie. Czy równie będzie uprzejmie i miło.