'Misioaparat' przypomniał mi, o obietnicy podzielenia się doświadczeniami, z mojej, MacGyverowej 'naprawy' aparatu.
Jak wspominałem, 'wycięta dziura' odsłoniła, ale tylko kawałek, malutkiego języczka przesuwanego wyłącznika. Działa on niestety w poziomie, odciągany mocną sprężynką. Z kawałka wkładu od długopisu, odpowiednio powyginanego i wzbogaconego połową 'gwoździa', zrobiłem nową, (inaczej w porównaniu do oryginalnego, uszkodzonego suwaka), - działającą dźwigenkę. Znalazłem też w 'swoich śmieciach', silikonową wytłoczkę przycisków, po jakimś pilocie, lub czymś w tym rodzaju. 'Długi guzik' idealnie przykrył 'dziurę'. On, miał być od góry zamkniety przygotowywanym kawałkiem nowego 'dekielka', zamykającego całość. Wszelkie próby na działanie nowego włącznika, wypadły pomyślnie. Ale byłem trochę zniesmaczony nowym wyglądem, który choć miał być oryginalny, to jednak trochę mnie 'raził'. Ostatecznie, gdy miałem już całość 'domknąć' i zakończyć, postanowiłem jeszcze raz to wszystko zdemontować i pokombinować ze starym suwaczkiem, który mimo uszkodzenia, chciałem włożyć 'odwrotnie'... Wyobraźnia podpowiadała, że uzyskam efekt pozytywny. Jedną dłonią przyciskałem pod kątem aparat do stołu, a drugą wciskałem... W tym momencie brakowało mi trzeciej ręki... i nagle trach! Aparat wyślizgnął mi się tak nieszczęśliwie, że w czasie tego 'wypadku', odłamał się całkowicie wspomniany wcześniej 'języczek'. Stanowił on tylko, jak wspominałem, mały 'kawałek wystający', większego elementu schowanej dźwigni przełącznika.
Pozostało mi tylko sprawdzić igłą w oczywistym miejscu, czy aparat jeszcze działa. Oczywiście działa. Ale na razie utraciłem ochotę na kolejne grzebanie przy nim. Głównie z braku czasu. Bo wymaga to podejścia 'na spokojnie'.
Poniżej:
Żółta strzałka pokazuje przesuwny 'języczek', schowanego układu włącznika.

'Nowa dźwignia' z wkładu, a potem 'z gwoździem' i 'guzik'.

Prawie skończony, działający aparat, przed 'zamknięciem'. Od góry miała być nowa osłona wpasowana w wycięty w obudowie otwór. Z niej wystawał by 'nowy włącznik...'
A co było dalej, już wiadomo...
