Chciałbym zaprezentować krótką relację z wyprawy w Góry Lewockie. Stosunkowo niewysokie pasmo górskie (najwyższe szczyty mają ponad 1200 m npm) jest jednak ciekawe z innego względu. Przez ponad pół wieku był to... poligon artyleryjski oraz czołgowy. Najpierw służył wojskom Układu Warszawskiego, czechosłowackim, a na końcu słowackiej armii. Armia opuściła teren w 2006 r. dopiero, ale oficjalne "otwarcie" go dla cywilów nastąpiło jeszcze później - dopiero przed kilku laty.
Góry położone są pomiędzy "polską" Starą Lubovną (w fotozagadkach pojawił się kiedyś wątek dotyczący zastawu, dzięki któremu na terenie węgierskim Polska aż do 1769 r. miała swoją enklawę) a Lewoczą. Jest to odległość blisko 40 km, a pomiędzy tymi miastami obecnie nie ma w zasadzie nic... Nie ma schronisk, nie ma miejsc noclegowych, nie ma miejscowości (są u podnóża gór), nie ma turystów... Ja przez cały jeden dzień spotkałem 5 Polaków (jedną grupę), jednego Polaka na rowerze, jeszcze jakiegoś rowerzystę, który przemknął bez zatrzymania oraz 4 słowackich przyrodników. Drugiego - nikogo... Właśnie! Rowerzyści. Pozostałością po poligonie są nieliczne... drogi asfaltowe. Kiedyś dla czołgów, a dziś dla rowerzystów. W Internecie bardzo trudno znaleźć jakieś relacje, poradniki, blogi czy rady dla pieszych turystów. Jeśli "coś" jest to relacje z wypraw rowerowych. I co ciekawe rowerzystów jest tam więcej niż pieszych! Ale nic w tym dziwnego skoro odległości są znaczne, a po drodze nie ma noclegów, więc wyprawy po tych górach na jeden dzień są jedynie dla turystów mających naprawdę super-tempo! A że na tym terenie są wilki, niedźwiedzie i żmije zygzakowate to nie każdy ma też odwagę by w namiocie przenocować.
Góry są jednak piękne i polecam, jak ktoś ma na nie ochotę, by spróbować. Co mogę polecić to dojechanie autobusem do miejscowości Ihlany. Ona jest chyba najlepszym puntem wypadowym by stamtąd dojść poprzez najwyższe szczyty do Lewoczy. Ewentualnie zaparkowanie rano w Ihalnach i powrót wieczorem do auta. Ta miejscowość jest na tyle głęboko wciśnięta w dolinę, że taka wycieczka jest spokojnie możliwa.
A teraz krótka relacja zdjęciowa. Zwróćcie uwagę, że główne granie są raczej krótkie, urywają się, a pomiędzy kolejnymi są wciśnięte dolinki. Nie da się więc "oszukać" poprzez jednorazowe wyjście do góry i przejście wygodnie reszty gór granią
