Dla zachęty przed wycieczką na Munę. Prawdziwa historia opowiedziana przez świadka w 2007 r. Ubrałem ją tylko w bydgoską gwarę

FIESELER FI 103 I TAJEMNICE BYDGOSKIEJ LUFTMUNY
Komenda Główna AK, Materiały wywiadowcze o sytuacji w przemyśle 1944 r.
Meldunek ,,Bobra” z 4.III. 1944 r.
Produkcja rakiet w Kostuchnie
,,Zakłady w Kostuchnie /powiat katowicki/ wyrabiają rakiety dalekonośne do odwetu na Anglię (...). Fabryka jest pod ścisłym nadzorem SS. Wykonywane są powłoki z urządzeniami maszynowymi. Rakieta ma 15 zapalników /prawdopodobnie chodzi o dysze strzelnicze, które nadają ruch rakiecie). Rakiety są napełniane gazem paraliżującym. Po napełnianiu są wysyłane do Bydgoszczy”
Rok później. Początek marca 1945 r. Osowa Góra pod Bydgoszczą
- Idziemy na blały, dziś nie będzie budy - powiedział Irek: niewysoki, szczupły blondynek w spłowiałej lujmycce na głowie
- Masz fymla? Ojciec dostanie szplina jak się dowie, że nie byłem w szkole. A co chcesz robić: będziemy znowu plachandrować, albo bumelcugi oglądać? - postawił się Alojz, nieco młodszy, w połatanej jupce, ale za to nowej, zawadiackiej mycce
- Powiedz lepiej, że angsta masz – napierał Irek
- Ja angsta? Nawet z hajota chodziliśmy na blały – odparował Alojz, przypominając sobie ostatnie dwa lata trwającej jeszcze okrutnej, krwawej wojny
- Rychtyg. Idziemy na blały, ale nie za długo. Może by cygarety zakurzyć, albo fajera rozpalić? - rozmarzył się krępy, rumiany na twarzy Janek. Mama upitrasi dziś na obiad ajntopf z tej puszki, co ojciec erbnął ze spalonych niemieckich magazynów nad Brahą. Może będą też findzle, albo dukane kartofle ze skrzeczkami? Mam smaka. Muszę zdążyć na czas. Sami rozumiecie …
- Gdzie pójdziemy? – pojednawczo zapytał Alojz
- Na Munę. Tam gdzie mój ojciec pomaga Ruskim wywozić amunicję – odpowiedział Irek
- Ty masz jednak szplina. I to fest. Tam nie wolno wchodzić. Jak nas ruskie gemajny złapią, to będzie poruta. Chodzą z kejtrami. Złoją nam pydą buksy ile wlezie! – ponownie zacietrzewił się Alojz
- Nie złapią. Ojciec pokazał mi myk - taką dziurę w płocie, przy Tajnej Munie – filuternie roześmiał się Irek
- Ale z ciebie kunda – pokiwał z uznaniem głową Janek
- Wodzu, prowadź – dodał już tylko Alojz
Chłopcy pobiegli na szagę przez las; później direkt na dziurę w płocie. Cierpliwie wyczekali, aż patrol pijanych sołdatów zniknie za winklem. Irek komenderował:
- Dalej chłopaki, rychtować się. Ruk cug
Przejście przez rozerwany płot zajęło tylko chwilę. Kawałek dalej Alojz rymsnął się, upadł na miękkie posłanie z zielonego mchu, ale szybko wstał i dołączył do kolegów. Znowu biegli przed siebie. Wpadli na wielki betonowy plac. Pośrodku znajdowała się kratownica, skierowana na północ. Dolna część nakryta była brezentem, całość skrywała siatka przeciwlotnicza.
Dalej – krzyknął Irek
Pełny gaz, serce łomocze, tchu zaczyna brakować. Jakieś 80 metrów od placu chłopcy widzą wielkie żelbetowe schrony, ulokowane po obu stronach utwardzonej drogi.
- Tej, ale wielkie bunkry, wyglądają jak burgi. A jakie sklepy pod nimi. Może by otworzyć taki i zobaczyć co w środku? – krzyczy Alojz, łapiąc oddech
Zatrzymują się. Wszystkie zamknięte; tylko w jednym stalowe wrota jakby mniej się opierały
- Weź tego dynksta i pociągnij. Ino fest - Irek ponownie przejmuje dowodzenie
- k...., nie idzie – syknął Alojz
- Jak to k.... nie idzie? Weź sztamajzę i razem z Jankiem spróbujcie je podważyć
Ja, sztamajza robi robotę. Młode ręce napierają ile sił. Wrota zwolna ustępują, ze zgrzytem metalu, centymetr po centymetrze przesuwają się na ścianę, odsłaniając ciemne wnętrze pomieszczenia.
- Fertyś – wymyka się wszystkich trzem
Chłopcy ostrożnie wchodzą do środka. Gdy oczy przyzwyczają się do półmroku, dostrzegają leżące jeden przy drugim dziwne, nieznane im samolociki.
- Ile tu fligerów!! Ino jakieś takie malutkie. Wyglądają jak cygara ze skrzydłami – wyszeptuje Irek
- Raczej jak torpedy – poprawia go Alojz. Wie co mówi, bo jego wuja Otto, jako byrgus, dotąd służy w Holandii na niemieckich Schnellbootach
- Patrzcie jakie ma malutkie śmigiełko na przedzie. Musi mieć jakiś lipny motor - Janek dotyka zimnego metalu
Chłopcy oglądają tajemnicze ,,samoloty”. Jest ich koło 10. Dokładnie nie liczą, nie ma na to czasu. Zaraz może nadejść ruski patrol. Żaden z ,,samolotów” nie ma wszak kabiny pilota. Jak to lata i kto tym steruje – w głowie rodzą się pytania, na które Irek, Alojz i Janek nie znajdują odpowiedzi.
A Ty, jeśli chcesz się dowiedzieć dalszego ciągu tej historii, a tym samym poznać tajemnice niemieckiego pocisku Fieseler Fi 103 - zwanego popularnie V1 - przyjdź na wycieczkę, organizowaną w dniu 18.03.2023 r. przez Pracownię Archeologiczną ,,Imladris” Roberta Grochowskiego oraz Bydgoskie Stowarzyszenie Miłośników Zabytków Bunkier.
FIESELER FI 103 I TAJEMNICE BYDGOSKIEJ LUFTMUNY. ZAPRASZAMY