^^^
Właściwie nie tylko tam... 'W naszych czasach', niemal wszystkie podwórka były pełne dzieciarni, głośnej i potrafiącej wymyślać wszelkie zabawy 'z niczego'. Dorośli, tez je wykorzystywali do przeróżnych celów. 'Dziadkowie', przynosili z piwnicy różne 'klamoty' i coś przy nich grzebali... Panie, prowadziły rozmowy, przy np. wieszaniu 'prania', bo na podwórkach najlepiej schło...
Właśnie tam przechodziłem, zrobiłem dwa zdjęcia ulicy i przypomniał mi się pewien dawny, 'ważny sklep'. Był on właśnie w tym miejscu, (na trzecim zdjęciu), ale nie pamiętam jego oficjalnej nazwy. My po prostu mówiliśmy, że trzeba się przejść 'na buble'. Głównym tam kupującym, był kolega 'Świstak' z Grottgera, który kupował tam masę 'rezystorków i tranzystorków', z których budował różne cuda. Dla mnie zrobił pierwszego 'fuzza' do gitary. Ponoć to był tego typu sklep, do którego przywożono partie towarów po różnych 'próbach', z różnych powodów nie nadających się do normalnej sprzedaży... Ja nie za dużo tam kupowałem, ale zawsze trafiałem na sprawne rzeczy. Najbardziej byłem zadowolony z automatycznego gramofonu 'WG 510 stereo', (sam zmieniał płyty), który kupiłem za tylko 700 ówczesnych złotych, ( a może za 70?

), to i tak było tanio. (Magnetofon z serii ZK 120 kosztował ponad 3000zł) Wciąż go mam, choć czasy go wyprzedziły i od lat 'siedzi w szafie'...