Czas na moje podsumowanie wyjazdu. Minął tydzień ale chwile spędzony w Białośliwiu zasadowiły mi się głęboko i trwale w pamięci.
Wyruszyć postanowiłem jeszcze w piątek, wraz z LisimOgonkiem. Podróż minęła miło, przy rozmowie o tym i owym.
Po dotarciu na miejsce trzeba było podejść do prezesa Towarzystwa Wyrzyska Kolej Powiatowa. Później małe zakupy, troszkę opowieści i planowanie kolejnego dnia. Schody zaczęły się kiedy sprawdziliśmy pokoje. Temperatura, która nie była odpowiednia co nas troszkę zmartwiło. Małe poszukiwania piecyków, przedłużaczy, spradzanie sprawności grzejników. Niestety... To co udało się nam załątwić nie wystarczyło do nagrzania w pomieszczeniu w którym spaliśmy, więc noc z piątku na sobotę nie mogliśmy zaliczyć do udanych. Na drugi dzień przemarznięci, lekko nie wyspani przygotowywaliśmy się na przyjazd reszty "ekipy z Bunkra". Tego ranka jako budzić posłużył silnik diesla (lokomotywy), który rozgrzewał się tuż pod moim oknem. To był dobry pomysł, stawiał na nogi bez dwóch zdań.
Ekipa się zjeżdżała. Przywitania, pokazanie miejsc noclegowych, rozpakowanie się i przygotowywanie się do prac fizycznych. We wcześniejszych ustaleniach plan dotyczył zrobienia kozła oporowego. Po skonsultowaniu z toromistrzem planu realizacji tego zadania przystąpiliśmy do pracy, a było jej sporo. Mijały godziny. Postępy wyraźnie było widać. Przy pracy udzielali się wszyscy. Przy budowie spędziliśmy całą sobotę.
Nadszedł wieczór, a wraz z nim obawy przed zimną nocą

Wieczór spędziliśmy na zwiedzaniu wagonowni, parowozowni, oglądaliśmy sporo taboru, dzień kończyliśmy rozmowami najpierw w wagonie "Koronowskim", a później po uprzednim napaleniu w "kozie" w wagonie awaryjnym kontynuowaliśmy nocne rozmowy.
Niedziele zagospodarowaliśmy sobie na przyjemność czyli na przejażdżkę drezyną jak najdalej się da. Tak daleko na ile pozwoli czas i siły. Za priorytet uznaliśmy przekroczenie drogi krajowej nr 10, która znajduje się na (około) 10 kilometrze trasy kolejki wąskotorowej. Dopieliśmy swego.
Poniżej zobaczcie mój fotograficzny zapis z całego wyjazdu.
Piątek.
1. To jeszcze piątek wieczorem. Trzeba było na forum napisać, że dotarliśmy cało i zdrowo.

Sobota
2. Sobotni poranek. Poranki były dosyć zimne, mroźne nawet. trzeba było rano ubierać na siebie nawet trzy warstwy odzierzy i później systematycznie pozbywać się pojedyńczo, bo było się przy czym rozgrzać.

3.

4. Kilka porannych widoków.

5. Każdy po przyjeździe musiał się zameldować w portierni.

6. Wspomniany BUDZIK !

7. A tutaj już widać sobotnią pracę.

8. Poranne bieganie z Weną (tak, Wena jest użytkownikiem forum).

9.

10. trzeba jechać po młotek...

11. Po dojechaniu na "górę" trzeba było sobie przypomnieć po co się przyjechało...

12. Wnętrze wagonowni.

13. Powrót z młotkiem.

14.

15. Praca wre!

16.

17. Pod czujnym okiem członków Towarzystwa WKD.

18. Pozostaje tylko przysypać ziemią.

19.

20. Wieczorne rozmowy w wagonie.

Niedziela.
Przejazd Drezyną. Przetarcie szlaku do drogi nr 10:
1. Ciepły odrzywczy posiłek przed wyjazdem

2. Pierwsza przerwa. Tak zwany fotostop.

3. Można było poczuć jak to jest być skoczkiem narciarskim.

4. Spojrzenie wstecz. Jeszcze tory czyste.

5. Jeden z fotografów na fotostopie.

6. Rzeczka Białośliwka.

7. W oddali widoczny potwór z bagien :-O W okolicy bardzo wyraźne ślady bobrów i dzików.

8. Przed rozjazdem w Kocik Młynie (w ogóle co to za nazwa

nie można było "Koci Młyn"?

)

9. Najbardziej malownicze miejsce na całej trasie !

10. Za nami już 4 kilometry machania.

11. Wysłaliśmy uzbrjony zwiad na rekonesans.

12. No to panowie - OGIEŃ

13. Koniec ognia, hebel i wysiadamy - jest robota.

14. i po robocie. Przejazd udrożniony i można jechać dalej.

15. Szyny już nie są tak widoczne, nie są już czyste. Robi się ciężko. Wokół trasy liczne sady.

16. Trawy jest sporo. Zalega na szynach. Do tego dochodzą kopce kretów chyba bardzo złośliwych bo robią "górki" dokładnie na szynach.

17. Teren pagórkowaty z sadami.

18. Sporo zarkętów i jak na złość pod górkę. Zaleta - wracając będzie z górki


19. Kolejna przeszkoda i okazja na rozgrzanie sprzętu i na ostudzenie swoich mięśni (machanie)

20. Dzięki temu, że mieliśmy piłę spalinową poszło łątwo i gładko. Kilka cięć i można odwalać złamane drzewo.

21. Akcja wre.

22.

23. Zapowiada się trudny przejazd. Liście, trawa i kretowiska na torach.

24. Ale nie poddajemy się i śmigamy ile starczy sił.

25. Bardzo często trzeba było przepchnąć drezynę.

26. Także było często tak, że przed drezyną szła osoba ze szpadlem i udrażniała przejazd (głównie kretowiska).

27. Przejazdy kolejowe to była nasza zmora. Przez okres nie użytkowania zbiera się gruba warstwa ziemi, piachu. Dla nas była to trudna praca, bo ziemia była zmarznięta.

28. Ziemia była za bardzo zmarznięta. Drezynę trzeba było przepchnąć i ewentualnie wstawić na tor.

29. W oddali gdzieś na horyzoncie jest Nieżychowo. Zaczynają się okoliczne pola. Kończą się sady.

30. Samotne, opuszczone drzewo majaczące w oddali.

31. Wyglada jakbyśmy jechali po łące

32. Szyny schowane gdzieś w trawach.

33. kolejny problem z przejazdem kolejowym. Na zdjęciu wyraźnie widać wspólną akcję, naszą współpracę i równomierny podział prac i obowiązków


34. Ci co kopali - nie musieli pchać.

35. OGIEŃ !!!

36. Nasza ekipa skłądała się z dwóch członów. Pierwszy człowiek ze szpadlem (zwiad). Drugi - drezyna.

37. Wjeżdzamy do Nieżychowa gdzie czeka nas dłuższa przerwa no i sklep.

38. Ile ja się musiałem nabiegać, by porobić takie zdjęcia jadącej drezyny


39. Zabudowania w Nieżywochwie

40. Główna ulica (centrum).

41. Przerwa... wydawało by się, że będziemy odpoczywać siedząc ale wszyscy stali i nie dawali oznak zmęczenia. Adrenalina robi swoje.

42. Nasz cel i główne zadanie - dotrzeć i przejechać drogę krajową NUMER 10 !

43. Ja musiałem usiąść. trzeba było się oszczędzać.

44. Spojrzenie na dalszą drogę. Dosyć krętą...

45. Prawie u celu - droga nr 10.

46. Za "dziesiątką" były spore krzaczory, za spore na dalsze przedzieranie się.

47. Droga wolna - można przejeżdżać.

48.

49. Przekroczenie "dziesiątki" ni ebyło łatwe ze względu na zalane szyny. To chyba eliminuję przejechanie tędy lokomotywy


50. Troszkę spore krzaki.

51. Pamiątkowe zdjęcie.

52. Czas na powrót. W drodze powrotnej nie było czasu na robienie zdjęć. Trzeba było śmigać ile fabryka dała. Trasa powrotna była przyjemniejsza i obfitsza w przeżycia.

53. Po dotarciu do Białośliwia sprawdziliśmy "koziołka", którego zrobiliśmy poprzedniego dnia.

54. Podjechaliśmy też na rampę przeładunkową gdzie przesypywano łądunek z wagonów "normalnotorowych" na wagony wąskotorowe.

55. Mimo przebytych kilometrów, siły jeszcze były.

56. Kierunek Bydgoszcz


57. Manewry.

58. Ostatnie metry pod górkę.

59. Ostatni łuk i jesteśmy "wolni"


PS. Bydziak - wystarczy Ci? Mam jeszce kilka zdjęć taboru, budynków no i panoramy. Ale to może jutro...