Miejsce zabaw okolicznych dzieciaków - ja sama jak byłam około 10letnią dziewczynką spędziłam tam niezapomniane chwile. Teraz dzieci już się tam nie bawią (skutek przesadnej troski rodziców, którzy swoich pociech nie wypuszczą dalej poza ogrodzenie posesji, czym zabierają im dzieciństwo - moim zdaniem). Miejsce jest niezwykle majestatyczne poprzez układ całego cmentarza; istnieje tam kilka charakterystycznych elementów. Po pierwsze porośnięte gęsto krzakami bzu wzniesienie, na którego szczycie wznosiła się kiedyś spora brzoza, łysa i zniszczona przez trafienie piorunem. Południowe zbocze wzniesienia było osunięte czy też - okopane, w każdym bądź razie było odsłonięte i widać było zółty piasek. Możliwe że zlikwidowano to zbocze, żeby nie kolidowało z drogą wyjeżdżona tuż przy nim. Ze szczytu opadała dość szeroka aleja, której zimą używaliśmy do zjazdów na workach, sankach, czy co tam kto miał. Po bokach tej alei tarasowo porozmieszczane są rzędami pozostałości grobów. Zdjęcia bardzo dobrze to pokazują. Niżej (przy zboczu północnym) jest kolejne ciekawe miejsce - nieduża, ale wyraźna polana, schowana w płytkiej kotlince. Na jej środku znajduje się pokaźnych rozmiarów majestatyczny klon, a przy klonie grób (kiedyś w tyn grobie znalazłam szmaciana lalkę, która ktoś tam porzucił). Reszta grobów znajduje się dookoła polany, wśród bzowych zarośli. Polana przez cały rok pokryta jest suchymi liśćmi klonu. Można się tam dostać na dwa sposoby - ścieżką ze szczytu pagórka oraz ścieżką prowadzącą od drogi przyklejonej do południowego zbocza. Zbocze wschodnie opada najłagodniej i ono również jest okopane od północy tak, że widać zółty piasek. Rosną tam sosny, które przez to okopanie mają odsłonięte korzenie. Przybijaliśmy tam kiedyś deski i robiliśmy sobie ławki do siedzenia. Była tam też prosta huśtawka. Z tego miejsca dobrze było widać drogę, pola i stare, maleńkie gospodarstwo. Bardzo blisko znajdował się też karmik dla saren oraz ładna lisia nora. Teraz nie ma trafionej piorunem brzozy, nie ma huśtawki, ścieżki zarastają bzem, a zimą nikt nie zjeżdża na workach. Widok na gospodarstwo z miejsca z odsłoniętymi korzeniami sosen jest też zmieniony przez wyrośnięte już do postaci małego lasku świerki czy sosenki. Chętnie poznałabym historie tego miejsca, ale nie wiem, gdzie szukać źródeł.
|